Artykuły prasowe

Alicja Trześniowska, Mamy swego orędownika

Nowy Żmigród to cicha, niewielka miejscowość w południowo-zachodniej części województwa podkarpackiego, położona na wzniesieniu i otoczona wzgórzami Beskidu Niskiego, lasami i łąkami. Za kilka dni nazwa tej miejscowości znajdzie się na ustach wszystkich Polaków. Oto bowiem proboszcz tutejszej parafii w latach 1941-1964 i dziekan dekanatu żmigrodzkiego - ks. Władysław Findysz - zostanie wyniesiony na ołtarze 19 czerwca br., podczas III Kongresu Eucharystycznego odbywającego się w Warszawie.

Żmigrodzki proboszcz przeżył II wojnę światową, okupację, wysiedlenie, bombardowanie i zniszczenie Żmigrodu, a potem komunizm, zaplanowaną ateizację, aresztowanie i pobyt w więzieniu, który spowodował jego śmierć. Uznany został męczennikiem za wiarę, obrońcą wartości chrześcijańskich, ofiarą komunistycznego aparatu represji.
- Będzie to ostatni dar Ojca Świętego Jana Pawła II dla Żmigrodu, diecezji rzeszowskiej i całej Polski - podkreśla ks. Andrzej Motyka, postulator procesu beatyfikacyjnego na szczeblu diecezjalnym.
- Wielka to radość dla tutejszych mieszkańców - ks. Findysz wywarł ogromny wpływ na życie żmigrodzkich katolików - a także dla księży biskupów rzeszowskich - Kazimierza Górnego, ordynariusza, i Edwarda Białogłowskiego, duchowieństwa i wiernych diecezji rzeszowskiej. Będzie to bowiem pierwszy w dziejach tej młodej diecezji błogosławiony i pierwszy uznany oficjalnie przez Kościół męczennik systemu komunistycznego w Polsce - dodaje ks. Janusz Sądel, redaktor naczelny "Źródła Diecezji Rzeszowskiej" i wicekanclerz kurii rzeszowskiej.
- W osobie i męczeństwie sługi Bożego w jakiś sposób obejmujemy wielką liczbę nieznanych braci i sióstr, którzy w czasach totalitaryzmu komunistycznego cierpieli w więzieniach i łagrach za wiarę i Ojczyznę - podkreśla ks. bp Kazimierz Górny, ordynariusz rzeszowski.
Proboszcz i dziekan żmigrodzki już za życia uchodził za świętego kapłana. - Kiedy po upadku systemu totalitarnego tyle mówiło się o ofiarach NKWD, pomyślałam o naszym proboszczu. Podsunęłam pomysł ufundowania poświęconej mu tablicy pamiątkowej, która w sierpniu 1999 r. została zawieszona w naszym kościele parafialnym w kaplicy Matki Bożej Bolesnej - mówi pani Teresa Źrebiec, prezes Akcji Katolickiej w Nowym Żmigrodzie. W następnym roku, na prośbę mieszkańców, kapłanów i instytucji regionu, ordynariusz diecezji rzeszowskiej, ks. bp Kazimierz Górny, 27 czerwca 2000 r. rozpoczął proces beatyfikacyjny na szczeblu diecezjalnym. 20 grudnia 2004 r. Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych, na polecenie Ojca Świętego Jana Pawła II, który zatwierdził jej ustalenia, wydała dekret o męczeństwie sługi Bożego.

Pamiątki
Nowy Żmigród był niegdyś miasteczkiem, dziś jest siedzibą gminy. Centrum stanowi prostokątny rynek, wokół którego stoją kamieniczki powstałe współcześnie i domy mieszczańskie z XVIII i XIX wieku. Ponad domami góruje wieża kościoła pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła, w którym ks. Findysz przez lata odprawiał Msze św. i spowiadał.
Od kilku dni Żmigród wygląda jak wyludniony - jest czas sianokosów, a pogoda niepewna - ludzie pracują przy sianie. Ale przy kościele spora grupa mieszkańców pod czujnym okiem ks. proboszcza Henryka Magudy z wielkim zaangażowaniem społecznie remontuje świątynię przed zbliżającą się beatyfikacją ks. Findysza. Odmalowywany właśnie dach zaczyna srebrzyć się w słońcu.
W kościele w ołtarzu głównym znajduje się figura Pana Jezusa umierającego na krzyżu, przed którą ks. Findysz odprawiał Msze św. i się modlił. Tu wierni codziennie dziękują Bogu za sługę Bożego i za jego pośrednictwem proszą o potrzebne łaski. Podkreślają, że czują stale jego obecność i doznają pomocy w różnych trudnych sytuacjach, związanych z pracą, kłopotami rodzinnymi czy problemami ze zdrowiem. Zachodzą też do kaplicy Matki Bożej Bolesnej, gdzie pod ołtarzem ustawiony został relikwiarz i sarkofag z doczesnymi szczątkami ks. Findysza.
Kościół był kilkakrotnie trawiony przez ogień, a szczególnych strat doznał w czasie II wojny światowej. W restaurację świątyni wielki wkład wniósł ks. Władysław Findysz - ówczesny proboszcz, oraz ks. Andrzej Szczurek - wikariusz.
W czasie zawieruchy wojennej bardzo zdewastowana została też plebania. Drzwi jej stały zawsze otworem dla wszystkich będących w potrzebie. Zachował się tu obraz przedstawiający ks. Findysza jako młodego księdza, jest też jego portret namalowany współcześnie.
Ksiądz proboszcz Henryk Maguda pokazuje inne cenne pamiątki związane z tym kapłanem: księgę chrztów z zapisami i podpisami błogosławionego oraz księgę parafii z lat 1941-1989 zapisaną w dużej części przez ks. Findysza. - Dla całej naszej parafii to wielka radość, że mamy swojego orędownika w niebie - podkreśla ks. Henryk Maguda.
Wzruszający jest np. zapis, który świadczy o tym, że obejmując parafię w Nowym Żmigrodzie, ks. Findysz już myślał z miłością o swoim następcy: "W tydzień po śmierci ks. Franciszka Wilczewskiego 17 VII 1941 r. objąłem zarząd parafii w charakterze administratora. (...) Może w tej chwili, gdzieś w diecezji przemyskiej, kołysze matka synka, który mnie zastąpi". Został nim rzeczywiście pochodzący z diecezji przemyskiej ks. prał. Franciszek Buczyński, który obecnie jest spowiednikiem w parafii Matki Bożej Królowej Polski w Stalowej Woli.

Jest wśród nas
Prace trwają też przy remizie strażackiej - w czynie społecznym członkowie Związku Ochotniczej Straży Pożarnej kładą asfalt na placu, gdzie będą odbywać się różne uroczystości. Do prezesa związku Zdzisława Gołębiowskiego prowadzi mnie jego syn, zaangażowany w prace remontowe przy kościele. Mimo nawału zajęć pan Gołębiowski znajduje czas na dłuższą opowieść o ks. Findyszu, którego był ministrantem i uczniem.
- Był bardzo gorliwy, maryjny, ukochał modlitwę różańcową. Jak widział gdzieś biedę, zwłaszcza tam, gdzie było dużo dzieci, zostawiał otrzymaną w innym miejscu kolędę.
W ramach soborowego czynu dobroci ks. Findysz napisał wiele listów do swoich parafian. Był za to prześladowany, aresztowany i osadzony w więzieniu na zamku w Rzeszowie. - Ludzie nie mogli się z tym pogodzić, wysyłali delegacje do Warszawy, do Episkopatu, zbierali pieniądze, by ks. wikary Antoni Bieszczad mógł opłacić adwokata. W więzieniu choroba księdza postępowała. Po zwolnieniu był tak zniszczony, że nie miał siły przyjść do kościoła.
- Czuł zbliżającą się śmierć. Pod koniec lipca powiedział kazanie pożegnalne. Wątpię, czy wszyscy je słyszeli, taki był szloch w kościele. Ludzie cały czas klęczeli - pan Gołębiowski, wspominając to po tylu latach, nie może powstrzymać łez. - Wierzę, że ks. Findysz patrzy na nas z góry, modli się za nas, jest tu wśród nas, bo wielu, których uczył, jeszcze żyje.

Autorytet, serce i heroizm
Większość żmigrodzian, którzy znali ks. Findysza, to jego uczniowie, ministranci, a zarazem bliscy sąsiedzi. Jak zapamiętali swego proboszcza?
Podkreślają, że był mężczyzną wysokim i urodziwym, bardzo dystyngowanym, o wysokiej kulturze osobistej i wielkim autorytecie. Dla wszystkich miał otwarte serce, pomagał ludziom będącym w potrzebie, umiał doradzić w zawiłych życiowych sprawach. Garnęły się do niego dzieci i młodzież. Dziś ci dorośli ludzie nie kryją łez, gdy mówią o męce, cierpieniach i śmierci świętego kapłana.
- Księdza Findysza poznałam jako kilkuletnia dziewczynka, gdy chodził po kolędzie. Pamiętam, jak bardzo się go oczekiwało i wyglądało - opowiada pani Barbara Szostek z Akcji Katolickiej. - Najbardziej nie mogły doczekać się księdza dzieci. Mamusia wychowywała mnie i moją siostrę sama, było jej bardzo ciężko. Ksiądz długo z nią rozmawiał. Pytał, jak jej się żyje, kto jej pomaga. Chciała dać kolędę, ale ksiądz nigdy jej nie przyjmował - wspomina.
Ksiądz Findysz uczył w szkole religii. - Lekcje były wspaniałe - nie w formie suchych wykładów. Ksiądz rzucał hasło i mówił: sami się wypowiedzcie. Potem uzupełniał, objaśniał. Wkrótce jednak nauka została przerwana z powodu aresztowania naszego katechety. Wystosowana została do władz petycja z prośbą o jego uwolnienie. Kolega chodził po klasach i zbierał podpisy. Po kilku dniach panowie z władz zaczęli rozpytywać. Zabrali kolegę i długo przesłuchiwali go w kancelarii, chcąc z niego wyciągnąć, że to ksiądz Findysz namówił go do tego. Kolegę ukarali, usuwając go z internatu i zabierając mu stypendium - opowiada pani Barbara Szostek.
- O tym, że nasz czcigodny ksiądz proboszcz został aresztowany, dowiedzieliśmy się na drugi dzień w szkole - wspomina pani Teresa Źrebiec, emerytowana nauczycielka. - To był dla nas szok: jak to, taki wspaniały katecheta jest w więzieniu? Zastanawialiśmy się, w jaki sposób mu pomóc. Z inicjatywy mojej koleżanki Ludmiły Dziadosz odbyła się Msza św. w intencji uwolnienia księdza. Natychmiast zrobiono dochodzenie. Do szkoły przybyli jacyś ludzie z czarnymi teczkami, w długich płaszczach. Cała klasa była przesłuchiwana w tej sprawie. Ludmiła Dziadosz miała wiele kłopotów, ale ponieważ była jedną z najlepszych uczennic, udało się ją zatrzymać w szkole.
Do Żmigrodu powraca często pan Józef Bobula, kościelny w Jaśle. Korzystam z tej obecności, żeby porozmawiać o błogosławionym. - Byłem przez wiele lat ministrantem, a także uczniem ks. Findysza w szkole średniej - mówi. - Zapamiętałem go jako wspaniałego kapłana. Był wielkim czcicielem Matki Bożej Bolesnej, bardzo często Msze św. odprawiał w Jej kaplicy. W swoim postępowaniu był prawy i uczciwy. Sprawiał wrażenie surowego, ale w bliskich kontaktach odczuwało się jego dobroć. Pod pozorną surowością znaleźć można było człowieka radosnego, z poczuciem humoru.
Pan Bobula wspomina zorganizowany konkurs dla ministrantów, który polegał na sumienności w służbie liturgicznej. Po zakończeniu konkursu każdy oceniał siebie, a później był oceniany przez księdza proboszcza. - Nigdy nie myślałem, że on sam będzie codziennie prowadził oceny każdego z nas przez trzy miesiące. Świadczyło to o jego wielkiej sumienności, a także i sprawiedliwości - mówi pan Józef. Niezapomniane były także wyjazdy ministrantów z księdzem na niedzielne Msze św. "w góry", czyli do miejscowości, które wówczas należały do parafii Nowy Żmigród.
Pan Józef jest w posiadaniu cennych pamiątek: Pisma Świętego Starego Testamentu, które otrzymał od ks. Findysza, oraz zdjęć z nim zrobionych - jest na nich także ks. abp Edward Nowak, obecny sekretarz Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, jako mały chłopiec.
Dzięki uprzejmości pana Józefa Bobuli trafiam na cmentarz parafialny, gdzie mogę pomodlić się przy grobie, w którym spoczywały doczesne szczątki ks. Findysza przed przeniesieniem ich do kościoła.
Przez chwilę podziwiam panoramę Żmigrodu. Potem odwiedzam panią Marię Hałas, która przechowuje listy pisane przez ks. Findysza z więzienia w Rzeszowie i w Krakowie do jej już nieżyjącego męża. Ze wzruszeniem odczytuję słowa z pożółkłych kartek: "Drogi Panie Jasiu! Miło przyjąłem nadesłane mi życzenia świąteczne i serdecznie dziękuję. Pamięć moich uczniów, szczególnie w trudnych chwilach, jest szczególnie cenna. Ci, co wiele przecierpieli w życiu, są uczuleni na cierpienia drugich, co w czasach egoizmu i ogólnego sobkostwa jest wzruszające i za serce chwytające. Za dobre serce bardzo dziękuję, serdecznie pozdrawiam wraz z całym domem pod górami i sąsiadami bardzo mi życzliwymi. Ks. Findysz Wł. - więzień 12.I.64".
"Kochany Jasiu! Stokrotnie dziękuję za słowa pociechy i otuchy wyrażone w Twoim liście z 23.I.64. Ludźmi jesteśmy i dlatego potrzebujemy i cieszymy się pamięcią, życzliwym, szczerym słowem przyjaciół, znajomych. (...) List Twój dla mnie w więzieniu jest mocnym podparciem (...)."
W drodze powrotnej wstępuję do pana Mieczysława Brożyny, dawnego fryzjera, który umył i ogolił ks. Findysza przed pochówkiem.
- Ksiądz Władysław Findysz to wielki kapłan - podkreśla pan Brożyna. - Jego kapłaństwo tak się w nim złączyło z człowieczeństwem, że nie można go sobie wyobrazić bez kapłaństwa. Od pierwszych dni swego pasterzowania w Nowym Żmigrodzie w okresie wojny i okupacji, a potem zniewolenia komunistycznego, starał się służyć ludziom, dając im okazję do sakramentu pojednania. W czasie wojny był w konspiracji. Pracował w kanale przerzutowym na Węgry. Nigdy nie pytał, kto ty jesteś - żyd czy komunista, tylko - w czym ci mogę pomóc? Był ojcem dla wszystkich - wspomina.
Przy plebanii spotykam panią Kamilę Dziadosz, pracownicę GS-u. Ksiądz Findysz był jej nauczycielem religii w latach 1952-1955. Opowiada jak w ciężkich czasach reżimu komunistycznego zabronione było nauczanie religii, na różne sposoby utrudniano praktyki religijne uczącej się młodzieży. W czasie, gdy w kościele odbywało się jakieś nabożeństwo albo rekolekcje, w liceum często organizowano odczyty lub masówki, na których obecność była obowiązkowa. Pani Dziadosz pamięta, że im większym szacunkiem i miłością parafian otoczony był ks. Findysz, tym bardziej był prześladowany przez władze komunistyczne. Wrogowie Kościoła za wszelką cenę starali się utrudnić mu życie, np. ściśle były kontrolowane kwity za opał dla plebanii czy salki katechetycznej. Za sprzedanie z magazynu owoców cytrusowych dla ciężko już chorego księdza pracowników straszono karami dyscyplinarnymi.
- Pomimo cierpień i choroby ks. Findysz pamiętał o swoich wiernych. Po powrocie z więzienia podarował mi obrazek Matki Bożej, który stanowi dla mnie cenną pamiątkę - mówi pani Kamila Dziadosz. - W mojej pamięci ks. Findysz pozostanie jako gorliwy kapłan, szlachetny człowiek, godny naśladowania. Pogrzeb był wielką manifestacją przeciwko systemowi komunistycznemu. Wszyscy wiedzieliśmy, że ks. Findysz został niewinnie osądzony.
Pani Kamila jak relikwię przechowuje wzruszające zdjęcie ks. Findysza, zrobione po jego wyjściu z więzienia, przy figurze Matki Bożej, która stoi obecnie obok sarkofagu błogosławionego.
- Gdy składałem ks. Findyszowi pierwszą wizytę, powiedział wtedy znamienne słowa, że jak nie będziemy mogli się nawzajem miłować, to przynajmniej szanujmy się - wspomina ksiądz dziekan Zygmunt Kudyba, proboszcz parafii w Nienaszowie. - Godne podziwu było to, że gdy powrócił tak bardzo chory i zniszczony z więzienia, brał mimo wszystko udział w wizytacjach parafii Desznica z ks. bp. Bolesławem Taborskim. Pamiętam, jak zachęcał księży, aby odwiedzali się, spotykali, żyli wspólnotą kapłańską, służyli sobie wzajemnie. Zdumiały mnie wizytacje dziekańskie, które przeprowadzał: najpierw wstępował do kościoła, prosił o kluczyki do tabernakulum. Ubrany w komżę, stułę, adorował Najświętszy Sakrament, odmawiał krótką modlitwę za księdza, który miał być wizytowany, udzielał błogosławieństwa. Bardzo poważnie traktował wizytacje - jako nabożeństwo, nie ograniczał się tylko do sprawdzania dokumentów, ksiąg. Pierwszy raz spotkałem się z takim podejściem do wizytacji dziekańskich. Za wybitną pracę kapłańską odznaczony został przywilejem noszenia rokiety i mantoletu (czarnej pelerynki i komży podbitej czerwonym materiałem), które nosił podczas uroczystości kościelnych. Na św. Katarzynę, 25 listopada 1963 r., ks. dziekan został wezwany do Rzeszowa i od razu uwięziony. Wtedy, w okresie Bożego Narodzenia, przeniesiono mnie do pomocy do Nowego Żmigrodu - wyjaśnia ksiądz dziekan.
Również przed uwięzieniem w 1963 r. ks. Findysza poznał jego przyszły następca ksiądz prałat Franciszek Buczyński. - Jako senior wikarych w Przemyślu pojechałem odwiedzić go i poznać. Słyszałem, że jest bardzo wymagający wobec wikarych. Potem spotkaliśmy się w Przemyślu na rekolekcjach. To był wysoki, postawny mężczyzna. Następnym razem nie poznałem go, tak strasznie był zmieniony po wyjściu z więzienia. Kiedy jechałem odwiedzić kolegę w Jaśle, dowiedziałem się, że ma właśnie odbyć się pogrzeb ks. Findysza. To była wielka manifestacja. Ku mojemu zdziwieniu wszyscy znajomi księża mówili mi, że będę proboszczem w Żmigrodzie. Wygrałem konkurs, ale jeszcze musiałem mieć zgodę na to z Wydziału ds. Wyznań. Tam domagano się, żebym dawał zeznania z nauki religii, na co odpowiedziałem, że nie mogę czegoś takiego przyrzec. Próbowano też wymusić na mnie przyrzeczenie, że nie będę mówił o ks. Findyszu - bali się go nawet po śmierci - wspomina ksiądz prałat.
Już za parę dni wszyscy będziemy cieszyć się triumfem wiary nad nieprawością podczas uroczystości beatyfikacyjnych w Warszawie.
Tekst i zdjęcia Alicja Trześniowska

Artykuł z "Naszego Dziennika" z dnia: Środa, 15 czerwca 2005, Nr 137 (2242)

Alicja Trześniowska, Uczyłem się od niego kapłaństwa

Rozmowa z ks. Antonim Bieszczadem z parafii Przemienienia Pańskiego w Ropczycach, świadkiem męczeństwa ks. Władysława Findysza

Pierwsze lata swego kapłaństwa spędził Ksiądz w parafii żmigrodzkiej u boku sługi Bożego ks. Władysława Findysza - jako jego współpracownik i świadek ostatnich dwóch lat życia i męczeńskiej śmierci.
- W parafii żmigrodzkiej byłem wikariuszem od 19 lipca 1962 r. Ponad 40 lat kapłańskiego trudnego życia nie zatarło w mojej pamięci pierwszych dwóch lat po święceniach kapłańskich, przeżytych w Żmigrodzie przy boku ks. Władysława Findysza i we współpracy z nim. Były to dla mnie bardzo trudne lata kapłańskiej pracy. Do dziś dziękuję Bogu, że dał mi takiego pierwszego proboszcza, przy którym, obserwując jego życie i pracę, mogłem nauczyć się całkowitego zawierzenia Bogu we wszystkich okolicznościach życia, oddawania Maryi mojego kapłaństwa. Patrzyłem na niego jak na ojca i nauczyłem się wszystkiego: punktualności, sumienności w pracy duszpasterskiej, katechetycznej, przygotowywania kazań i wymagania od innych, ale najpierw od siebie. Starałem się naśladować ten przykład w moim codziennym życiu. Były to dla mnie również lata doświadczeń i znoszenia wielu cierpień ze strony władz komunistycznych, zwłaszcza pracowników Urzędu Bezpieczeństwa, którzy nękali mnie fizycznie i psychicznie za moją pracę i postawę wobec sprawy ks. Findysza.

Bezpośrednią przyczyną aresztowania i uwięzienia ks. Findysza było wysłanie przez niego listów do około stu parafian w ramach soborowego czynu dobroci...
- Wysyłanie listów do zagubionych czy zaniedbanych religijnie mieszkańców w okresie trwania Soboru Watykańskiego II (którego celem była odnowa moralna Kościoła) gdy kuria biskupia zalecała nawiązanie kontaktów z osobami słabo praktykującymi, nie było mieszaniem się w sprawy osobiste, ale właściwie pojętą troską duszpasterza o zbawienie powierzonych mu parafian. Wielu skorzystało z tego wezwania. Ksiądz dziekan zanotował w kronice parafialnej, że soborowy czyn dobroci dał w sumie ponad sześćset uczynków, które zostały spisane w specjalnej księdze i przez delegację parafii zawiezione do Częstochowy.

Co działo się w parafii po aresztowaniu ks. Findysza?
- Po aresztowaniu księdza pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa przeprowadzili na plebanii rewizję; przystawili mi do skroni pistolet. Ludzie prawie codziennie prosili o Msze św. w intencji uwolnienia ks. Findysza. Co niedzielę z ambony przekazywałem informacje o księdzu proboszczu, którego odwiedzałem w więzieniu. Z tego powodu dwa razy w tygodniu byłem wzywany na Komendę Powiatową Milicji w Jaśle na kilkugodzinne przesłuchania. Psychicznie i fizycznie usiłowano mnie zmusić, aby wszystko, co miało związek ze sprawą ks. Findysza, zachować w tajemnicy, by "nie podburzać ludzi przeciw władzom". Nie okazałem jednak posłuszeństwa władzom komunistycznym. Z tego powodu w latach 70. byłem więc jeszcze dwukrotnie sądzony w Sądzie Wojewódzkim w Rzeszowie.

Jakie wydarzenia wspomina Ksiądz jako najbardziej dramatyczne?
- Szczególnie nie mogę zapomnieć odwiedzin ks. Findysza w więzieniu w Wigilię Bożego Narodzenia 1963 r. Z trudem otrzymałem przepustkę. Gdy ks. Findysz powiedział: "Jutro Święta Bożego Narodzenia, nie mogę się wyspowiadać, ale obudziłem w sobie akt żalu za wszystkie moje grzechy, więc proszę o udzielenie mi rozgrzeszenia", strażnik natychmiast przerwał wizytę. Takie to były wówczas święta...
1 marca 1964 r. władze zwolniły warunkowo ks. Findysza, nie chcąc, aby umarł w celi więziennej. Musieliśmy z taksówkarzem wnieść go na rękach do samochodu, bo nie był w stanie iść o własnych siłach. Wraz z ks. Zygmuntem Kudybą, gospodynią i pielęgniarką staraliśmy się stworzyć księdzu jak najlepsze warunki powrotu do normalnego życia. Stopniowo przychodził do siebie. Cieszył się powrotem do domu, ale jeszcze jakby nie wierzył, że to prawda, jakby ciągle czegoś się lękał. Cała parafia otaczała go modlitwą. Po kilkunastu dniach, w niedzielę, gdy lepiej się poczuł, zaprowadziliśmy ks. Findysza do kościoła. Radość parafian była wielka - cały kościół wybuchnął ze wzruszenia płaczem, także z powodu jego niedoli.
Na temat swojego pobytu w więzieniu ks. Findysz powiedział: "To, co przeżyłem, czego doświadczyłem... Gdybym nie był księdzem, inaczej by mnie potraktowali...". I się rozpłakał.

Czy ks. Findysz ujawnił komuś, co przeżył w więzieniu?
- Tortury fizyczne i psychiczne, jakie przeżył w więzieniu, zabrał ze sobą do grobu. Nigdy nie chciał o tym mówić. Na wspomnienie zaraz płakał. Przeżył więc bardzo wiele. W kronice zanotował: "Mój pobyt w więzieniu przeżyła parafia bardzo dotkliwie, były to ciężkie rekolekcje, które związały parafię z księdzem i odwrotnie. Powrót z więzienia miałem iście triumfalny, ale nie zapomniałem, że po Niedzieli Palmowej był jeszcze Wielki Tydzień i dopiero później Zmartwychwstanie!!!".

Wierni zapewne mieli nadzieję, że otoczony opieką i modlitwą ksiądz proboszcz powróci do zdrowia?
- W następnych dniach ksiądz proboszcz zaczął odprawiać Mszę św. przy naszej pomocy. Eucharystia i obecność w kościele mocno go podbudowały. Żył bardzo tym, co działo się w parafii. Cieszył się owocami rekolekcji przeprowadzonych w Żmigrodzie, wiernymi licznie przystępującymi do spowiedzi i Komunii św. ofiarowywanej w jego intencji, prymicjami młodych kapłanów. W czerwcu poczuł się na tyle silny, że jako dziekan wziął udział w dokończeniu wizytacji dekanatu przeprowadzonej przez ks. bp. Bolesława Taborskiego. Zaangażował się w pewne prace przy kościele, planował remont plebanii. Ale choroba rozwijała się bardzo szybko. Ksiądz Findysz zdawał sobie sprawę ze zbliżającego się końca, dlatego postanowił odbyć rekolekcje kapłańskie w Przemyślu, aby przygotować się na spotkanie z Bogiem w wieczności. W sierpniu nie mógł już odprawiać Mszy św. - przynosiliśmy mu Komunię św. do domu. Bardzo cierpiał, ale był spokojny, nie narzekał, a czasem nawet żartował. Był pod stałą opieką lekarską. Przyjmował odwiedzających go kapłanów i parafian.

Ksiądz był też świadkiem ostatnich godzin życia ks. Findysza...
- W ostatni wieczór ks. Findysza byliśmy z nim w dość licznym gronie do późnych godzin wieczornych. Chociaż było widać, że ksiądz proboszcz cierpi, jeszcze żartował z nami i z uśmiechem zmierzał do Pana po nagrodę. Swoim cierpieniem i śmiercią świadczył o cierpiącym Chrystusie. Wczesnym rankiem 21 sierpnia 1964 r., umocniony przez codzienną Komunię Świętą, doniósł swój krzyż z Chrystusem na Kalwarię. Złożył ofiarę ze swego życia w imię miłości Boga i człowieka, a dla parafian stał się wzorem kapłana męczennika, obdarzonego wielkim sercem, pokorą, skromnością i świętością życia.
Ostatnia karta zapisana przez ks. Findysza w kronice to podziękowanie parafianom za ich dobroć oraz pouczenie przekazane wszystkim, aby uczyli się zawsze wypełniać wolę Bożą oraz stawiać ją ponad wszystko, na pierwszym miejscu.

Bardzo dziękuję za rozmowę.
Alicja Trześniowska

Artykuł z "Naszego Dziennika" z dnia: Środa, 15 czerwca 2005, Nr 137 (2242)

Film o bł. ks. Findyszu "Dobry Pasterz"

Film o bł. ks. Findyszu

Rozmowa z ks. Józefem Brzostowskim, autorem scenariusza i reżyserem filmu "Dobry Pasterz"

Jaka była idea powstania tego filmu?
- Film o charakterze dokumentalnym, biograficznym powstał na zamówienie I programu TVP przed zbliżającą się beatyfikacją ks. Władysława Findysza. Był już kilkakrotnie emitowany w TVP Rzeszów, zostanie również zaprezentowany we fragmencie podczas uroczystości beatyfikacyjnych ks. Findysza w Warszawie.
Celem tej realizacji filmowej było przedstawienie bohatera na tle okresu zawieruch dziejowych - II wojny światowej i reżimu komunistycznego Polski Ludowej, a ściślej: ukazanie, w jaki sposób okresy te wpłynęły na życie księdza i jego parafian. Zaakcentowana została kwestia prześladowania i męczeństwa ks. Findysza, dlaczego zostanie beatyfikowany, dlaczego jest wzorem dla współczesnych Polaków.
W związku z tym odwiedziłem wraz z ekipą filmową miejsca, gdzie ks. Findysz urodził się, uczył i pracował jako wikary, a potem proboszcz, tj. Krosno, Przemyśl, Drohobycz na Ukrainie, Nowy Żmigród, a także więzienia w Rzeszowie i w Krakowie, gdzie był osadzony. Mieliśmy trudności w odtwarzaniu wnętrz z czasów ks. Findysza, podziemi kamienic w rynku, gdzie ukrywał się z parafianami podczas nalotu niemieckiego na Nowy Żmigród w 1944 r., oraz tutejszego kościoła parafialnego, który był właśnie odnawiany, zastawiony rusztowaniami. Pokazaliśmy także cmentarze w Gorlicach, miejsce pochówku uczestników wielkiej bitwy z okresu II wojny światowej, i cmentarz w Nowym Żmigrodzie, na którym spoczywał proboszcz żmigrodzki do czasu ekshumacji.

Do jakich pamiątek związanych z ks. W. Findyszem Ksiądz dotarł?
- Pamiątek tych było bardzo mało: świadectwa szkolne i kronika parafialna, znajdujące się w parafii w Nowym Żmigrodzie, dokumenty informujące o ocenach uzyskanych przez niego podczas studiów w seminarium przemyskim. Nie uzyskaliśmy pozwolenia na sfilmowanie w Krakowie księgi rejestracyjnej więźniów z nazwiskiem ks. Findysza, ze względu na znajdujące się też tam nazwiska innych więźniów. Zachowały się w zbiorach prywatnych i w IPN w Rzeszowie listy wymieniane między ks. Findyszem a parafianami podczas jego pobytu w więzieniach. Wśród osób prywatnych zachowały się zdjęcia z ks. Findyszem z I Komunii Świętej, spotkań, uroczystości religijnych, pogrzebów. Zaprezentowany został też portret beatyfikacyjny ks. Findysza, pędzla Emila Polita - artysty malarza z Rzeszowa, z wybranymi symbolami Męki Pańskiej.

Jaka postać ks. Findysza wyłania się z przekazów ustnych osób, które utrzymywały z nim bliższy kontakt?
- Świadectwa składały osoby z różnych stron Podkarpacia, m.in. najbliższa żyjąca krewna - bratowa, rodzina, która udzieliła ks. Findyszowi schronienia w czasie przesiedlenia, mieszkańcy Drohobycza, Żmigrodu. Wspominali księdza jako pasterza bardzo pokornego, świątobliwego, życzliwego, udzielającego potrzebującym różnorakiej pomocy oraz wspaniałego nauczyciela. Z wielkim przejęciem cytowali po kilkudziesięciu latach słowa jego nauk, przykłady, które im przytaczał. Ukazywali go jako człowieka, który nie ugiął się pod naporem komunizmu, tylko pozostał sobą. Podkreślali, że w czasie przesiedlenia dzielił los swoich parafian oraz że traktował wszystkich jednakowo - grzebał nie tylko Polaków, ale i Żydów, Łemków, Romów. O jego heroiczności, trwaniu przy Chrystusie mówili też ci, którzy odwiedzali dziekana żmigrodzkiego w więzieniu i przywieźli go do Nowego Żmigrodu po zwolnieniu z więzienia, m.in. ksiądz Antoni Bieszczad, ksiądz dziekan Zygmunt Kudyba.

Jakie są walory artystyczne filmu "Dobry Pasterz"?
- Na wyróżnienie zasługują piękne zdjęcia, efekty uzyskane dzięki pracy oświetleniowców, tj. zastosowaniu specjalnych odcieni barw, świateł, w celu odtworzenia dramaturgii wydarzeń tamtych czasów.
W warstwę dokumentalną wplecione są sceny aranżowane: w więzieniu, gdzie statystami byli obecni więźniowie, oraz powrót proboszcza z więzienia do Żmigrodu, jego pierwsze kroki skierowane do kościoła, adoracja Najświętszego Sakramentu. Księdza Findysza zagrał kleryk WSD w Rzeszowie, który przypominał go sylwetką i rysami. Muzykę ilustracyjną, miejscami nostalgiczną, to znów bardzo dramatyczną, skomponował Jacek Chrobak z telewizji rzeszowskiej.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Alicja Trześniowska

Artykuł z: "Nasz dziennik", Piątek, 17 czerwca 2005, Nr 139 (2244)

Ks. Andrzej Motyka, KS. WŁADYSŁAW FINDYSZ - OFIARA TOTALITARYZMU KOMUNISTYCZNEGO

Ks. Andrzej Motyka

KS. WŁADYSŁAW FINDYSZ - OFIARA TOTALITARYZMU KOMU-NISTYCZNEGO

Dnia 20 grudnia 2004 r. w obecności papieża Jana Pawła II został ogłoszony dekret watykańskiej Kongregacji ds. Świętych, uznający męczennikiem za wiarę sługę Bożego ks. Władysława Findysza, proboszcza w Nowym Żmigrodzie, w diecezji przemyskiej, zmarłego przed czterdziestu laty na skutek działań komunistycznego wymiaru sprawiedliwości. Akt ten otwiera ks. Findyszowi drogę do chwały ołtarzy. Okoliczność ta skłania do przybliżenia życia i działalności tego nietuzinkowego kapłana, bezwzględnie posłusznego Bogu i Jego Przyka-zaniom; kapłana, który pozostawił wspaniały przykład wiary i wzór służby Bogu, i który wy-warł ogromny wpływ na życie wielu pokoleń żmigrodzkich katolików, a obecnie – decyzją władz kościelnych - staje się wzorem również dla szerszych grup wiernych.

Władysław Findysz przyszedł na świat 13 grudnia 1907 r. w Krościenku Niżnym k. Krosna, w wielodzietnej rodzinie chłopskiej Stanisława i Apolonii. Był ich trzecim dzieckiem. W dzień później, przez sakrament chrztu św., został włączony do wspólnoty wiernych Kościoła katolickiego. Z domu rodzinnego wyniósł głęboką religijność, odpowiedzialność i przywiązanie do tradycji. Niestety, na jego beztroskim dzieciństwie cieniem położyło się sze-reg dramatów rodzinnych, jak śmierć matki, zmarłej 27 września 1912 r., kiedy miał zaledwie pięć lat oraz śmierć trojga rodzeństwa.
Edukację rozpoczął w 1913 r. Kształcił się najpierw w szkole ludowej w rodzinnej miejscowości, a następnie w szkołach krośnieńskich, wydziałowej i w gimnazjum. W tej ostatniej zaangażował się w działalność uczniowskiej Sodalicji Mariańskiej. Po maturze, w 1927 r. podjął w przemyskim Seminarium Duchownym pięcioletnie studia filozoficzno-teologiczne oraz formację duchowo-pastoralną. Ten okres swego życia uwieńczył 19 czerwca 1932 r. przyjęciem sakramentu kapłaństwa. Po święceniach pracował jako wikariusz w kilku dość wymagających parafiach diecezji przemyskiej - w Borysławiu, Drohobyczu, Strzyżowie i Jaśle. Dwie pierwsze położone były na terenach przemysłowych, o ludności zróżnicowanej narodowościowo, religijnie i materialnie. To wszystko bez wątpienia stwarzało wiele proble-mów duszpasterskich. Dwie następne, również duże parafie miejskie, choć mniej zróżnicowa-ne narodowościowo, stanowiły także duże wyzwanie duszpasterskie, tym bardziej, że czas posługi w nich ks. Findysza zbiegł się z okresem drugiej wojny światowej i okupacji hitle-rowskiej. Warto tu dodać, iż w Strzyżowie przez pierwszy rok wojny administrował parafią po śmierci tamtejszego proboszcza, a podczas pracy w Jaśle związał się z ruchem oporu, po-sługując w nim jako kapelan. W roku 1941 został mianowany najpierw administratorem, a w rok później proboszczem parafii w Nowym Żmigrodzie. Ks. Findysz był człowiekiem bardzo pobożnym, przywiązującym dużą wagę do praktyk ascetycznych. Nadto cechowały go: suro-wość zasad, skromność, takt i kultura bycia. Te cechy charakteru znajdywały swe odzwiercie-dlenie w całej jego posłudze duszpasterskiej, ale szczególnie uwidoczniły się w okresie jego pracy w Nowym Żmigrodzie.
Ten bowiem etap jego życia przypadł w bardzo burzliwym okresie najnowszych dzie-jów Polski, czyli okresie panowania dwóch bezbożnych totalitaryzmów, faszyzmu i komuni-zmu. W czasie okupacji hitlerowskiej niósł pomoc potrzebującym, zrozpaczonych podnosił na duchu, a zdemoralizowanych surowo upominał. Był też bezradnym świadkiem wielu nie-szczęść, jakie dotknęły okoliczną ludność, m. in. eksterminacji Żydów, rozstrzeliwania Pola-ków oraz wywożenia ich na roboty do Niemiec. Najtrudniejszym dla ks. Findysza i jego para-fian był ostatni okres okupacji, kiedy podczas działań frontowych został przymusowo wysie-dlony, a tym samym skazany na tułaczkę. Po powrocie do Nowego Żmigrodu zajął się odbu-dową moralną i materialną parafii.
Po wojnie stanęły przed nim dwa wyzwania: realizacja obowiązków duszpasterskich oraz troska o życie religijno-moralne wiernych, zagrożone propagandą ateistyczną. Z obu wywiązywał się znakomicie. Objął opieką duszpasterską wiernych z całej, wówczas bardzo rozległej parafii. Troszczył się o katechizację dzieci i młodzieży, zarówno w szkole, jak i po usunięciu jej stamtąd przez komunistów; wtedy zorganizował jej nauczanie w warunkach po-zaszkolnych. Gorliwie realizował wytyczne programu duszpasterskiego polskiego Kościoła. Ta postawa przysporzyła mu wrogów w kręgach działaczy ateistycznych. Wielokrotnie od-mawiano mu wydania przepustki na pobyt w strefie nadgranicznej, uniemożliwiając mu tym samym posługę kapłańską wśród zamieszkałych tam parafian. Został też objęty inwigilacją przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Nie umniejszyło to w żadnym stopniu jego gorliwości duszpasterskiej. W roku 1963, w związku z prowadzoną przez Kościół w Polsce akcją tzw. „soborowych czynów dobroci”, zaapelował pisemnie do parafian o jej podjęcie. Stało się to dla władz komunistycznych pre-tekstem do wszczęcia śledztwa przeciwko niemu. Postawiono mu zarzut zmuszania do prak-tyk religijnych. W skrajnie tendencyjnym procesie, przypominającym raczej farsę, niż formę wymiaru sprawiedliwości, skazano go na karę 2, 5 roku więzienia. Mimo złego stanu jego zdrowia - lekarze podejrzewali chorobę nowotworową przełyku i wpustu żołądka - przez kilka miesięcy był więziony, najpierw w Rzeszowie, a następnie w Krakowie. Utrzymanie aresztu tymczasowego wobec człowieka ciężko chorego, wymagającego stałej i specjalistycznej opieki medycznej, w sytuacji, gdy wyrok wydany na niego nie był jeszcze prawomocny, a wszystkie dowody zostały już zebrane wskazuje na złą wolę lub celowe działanie komunistycznego wymiaru sprawiedliwości. Komuniści sprawę ks. Findysza wykorzystali dla zastraszenia innych, ich zdaniem niepokornych kapłanów.
Upokorzenia, jakich ks. Findysz doświadczył podczas procesu i pobytu w więzieniu, brak odpowiedniej opieki medycznej, a przede wszystkim uniemożliwienie leczenia przyspie-szyły rozwój jego choroby. Wprawdzie ze względu na stan zdrowia Sąd Najwyższy uchylił mu areszt tymczasowy, ale kiedy 29 lutego 1964 r. opuszczał więzienie był skrajnie wyczer-pany i ogromnie wychudzony. Nie rokowano mu powrotu do zdrowia. Po kilku miesiącach zmarł dnia 21 sierpnia 1964 r. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją, w której uczestniczyło 130 kapłanów oraz tysiące wiernych. Ks. Findysz pochowany został na cmentarzu parafialnym w Nowym Żmigrodzie.
Przez wiele dziesiątków lat, dopóki rządy w Polsce sprawowali komuniści, nie było warunków do wszczęcia procesu beatyfikacyjnego ks. Władysława Findysza, kapłana prze-śladowanego i skazanego przez komunistyczny sąd za wzorowe wypełnianie obowiązków pasterskich, a zwłaszcza za obronę wiary i moralności. Wśród parafian żywa była jednak pa-mięć o jego posłudze. Toteż, gdy po roku 1989 zmieniła się polityka wyznaniowa władz pol-skich, niezwłocznie podjęli oni starania o przeprowadzenie dochodzenia kanonicznego w jego sprawie. Przyniosły one pozytywny skutek. Dnia 27 czerwca 2000 r. zainaugurowany został proces kanonizacyjny. Podczas jego trwania m. in. zebrano dokumenty z nim związane oraz przesłuchano świadków jego życia i cierpienia. Niejako uwieńczeniem całej procedury kano-nizacyjnej będzie, wyznaczona na 24 kwietnia 2005 r. beatyfikacja ks. Findysza.
Ukończenie procesu beatyfikacyjnego stało się pośmiertnym zwycięstwem ks. Findy-sza, kapłana, który przez całe swe życie, mimo wielu przeciwności, był wierny Bogu, Kościo-łowi i życiowemu powołaniu. Nie ugiął się nawet w obliczu próby. Ten rys jego działalności może bez wątpienia służyć jako przykład dla współczesnego pokolenia kapłanów. Może on być także wzorem dla ludzi świeckich, których uczy, że trzeba być katolikiem aktywnym, wiernym obowiązkom chrześcijańskim i obowiązkom stanu. Sprawa ks. Findysza jest również przestrogą dla ludzi wrogich Kościołowi, posługujących się w walce z Nim przymusem, kłamstwem i aktami terroru - wcześniej bądź później ich kłamstwo zostanie zdemaskowane i przez potomnych zostaną bardzo surowo ocenieni.

Motyka A., LADISLAO FINDYSZ SACERDOTE DIOCESANO, MARTIRE (1907- 1964)

ANDRZEJ MOTYKA
Postulatore nel processo diocesano

LADISLAO FINDYSZ SACERDOTE DIOCESANO, MARTIRE (1907- 1964)

Il mondo di oggi e l'uomo contemporaneo hanno bisogno di testimoni della fede, cioè di persone che con la loro vita autentica e senza compromessi saranno segno della realtà soprannaturale, che saranno in grado di opporsi al male e di seguire con fedeltà il bene. Sono le persone che da un lato confermano la possibilità di realizzare la chiamata alla santità, e dall'altro — lasciano agli altri l'esempio da seguire.
Nel gruppo dei testimoni va annoverato anche Don Wladyslaw Findysz, sacerdote polacco della diocesi di Przemysl, pastore a Nowy Zmigród. Il suo ministero sacerdotale si svolse nel difficile periodo della più recente storia della Polonia, e cioè nel periodo del dominio dei due totalitarismi atei: quello fascista e quello comunista. Entrambi costituivano una grande minaccia per la Chiesa e per la fede e la moralità dei suoi membri. Don Findysz prese le difese di tali valori, il che — considerando le circostanze — esigeva una grande fortezza. Egli, tuttavia — come si legge nel decreto della Congregazione delle Cause dei Santi del 20 dicembre 2004 — «confortato dalla divina grazia, sopportò con coraggio le numerose persecuzioni e sofferenze a lui inflitte. Consapevole dei pericoli in cui incorreva, non si astenne dai doveri sacerdotali e senza risparmiare le proprie forze dimostrò una grande solleci¬tudine per il bene spirituale dei fedeli affidatigli. Con granile fortezza sopporto te persecuzioni da porte delle autorità comuniste, e le sofferenze che provò nel carcere lo portarono alla morte. Imi¬tando l'esempio del Divino Salvatore perdonò i suoi persecutori e pregò per la loro conversione». Potrebbe sembrare che abbia perso la sua battaglia, perché si espose al carcere, alla persecuzione, e perfino alla morte. In realtà fu una sconfitta soltanto apparente. Infatti, oggi la sua vita viene presentata come un esempio di pratica realizzazione delle esigenze della fede.
Nella sua famiglia, profondamente religiosa, furono gettate le basi della fede. Lì cominciò a conoscere Dio, imparò l'amore di Lui e della Madre Santissima. In seguito rafforzò tali valori con l'istruzione ricevuta nella scuola popolare e nel ginnasio. Grazie a questi ambienti crebbe come un uomo pio, uno che attribuisce una grande importanza alle pratiche di pietà. Ciò si rese visibile già nel periodo del ginnasio, quando si inserì nell'attività della Congregazione Mariana, un'organizzazione cattolica nella quale si poneva l'accento sulla preghiera e sulla formazione, e anche quando prendeva parte agli esercizi spirituali destinati ai giovani. La viva fede gli fu di aiuto nel discernere positivamente la vocazione al sacerdozio. Di conseguenza cominciò i cinque anni di formazione ascetico-pastorale nel Seminario Maggiore di Przemyśl. Durante questo periodo da un lato approfondiva la propria reli¬giosità e dall altro acquisiva la necessaria preparazione al ministero sacerdotale. L'ambiente del seminario, formato in grande misura dall'insigne Vescovo e studioso, Józef Sebastian Pelczar, proclamato santo nel 2003 e rimasto sotto influsso della spiritualità di Don Jan Balicki, elevato agli altari nel 2002, consolidò ancor più la fede del giovane chia¬mato al sacerdozio — Władysław Findysz. Gli ordini sacri di presbiterato ricevuti il 19 giugno 1932, coronarono il periodo di formazione nel seminario e diedero inizio ad una nuova tappa della sua vita, cioè il ministero sacerdotale. Le nuove sfide che gli si presentarono, le accettò in spirito di fede e di obbedienza verso Dio. Grazie alla profonda fede potè adempiere con zelo i doveri e far fronte alle difficoltà e alle minacce che gli venivano fatte. La fede gli fu d'aiuto nel' resistere durante la sventura dell'occupazione nazista, di opporsi alle iniziative di ateizzazione da parte della propaganda comunista, e prima di tutto la forze di vivere in modo cristiano il dramma del rifiuto, dell'incomprensione, della sofferenza e della detenzione.
Il ministero sacerdotale di Don Findysz fu caratterizzato da una profonda pietà personale, dall'attaccamento alle pratiche ascetiche, dalla modestia, dal tatto, dal contegno, dalla responsabilità, dalla severità dei principi e dalla coerenza nell‘agire. A queste vanno ancora aggiunte le qualità derivanti dagli obblighi pastorali, la più importante tra le quali era la responsabilità per la santificazione dei fedeli affidati alle sue cure. Con la maggiore chiarezza ciò si manifestò in tutto il suo servizio sacerdotale a Nowy Zmigród.
Questa tappa della sua vita si svolse durante due periodi molto burrascosi della più recente storia della Polonia, e cioè: dell'occupazione hitleriana e del governo comunista. Durante l'occupazione portava aiutò ai bisognosi, rialzava lo spirito dei disperati, ammoniva con severità i depravati. Nella sua sollecitudine cercò di abbracciare tutti i parrocchiani, perfino coloro che si trovavano temporaneamente fuori del territorio di Zmigród, per esempio mantenne la corrispondenza con i deportati in Germania costretti a lavori forzati. Sosteneva anche coloro che in clandestinità si adoperavano per l'indipendenza del Paese. Verso il termine della guerra insieme con i parrocchiani fu fatto sfollare forzatamente. Al ritorno a Nowy Zmigród si occupò della ricostruzione dei fabbricati parrocchiali distrutti, si diede da fare per ottenere l'aiuto materiale per i bisognosi, ma prima di tutto cercò di rialzare il morale della gente, messo a dura prova durante la burrasca bellica.
Dopo la guerra gli si presentarono dinanzi due sfide: il compimento dei doveri pastorali e la sollecitudine per la vita religiosa e morale, messa in pericolo dall'ateismo militante dei comunisti. Uscì da entrambe nel modo egregio. Abbracciò con la sollecitudine pastorale i fedeli di tutto il territorio molto esteso della parrocchia. Ebbe cura dell'insegnamento della religione ai bambini e ai giovani, sia nella scuola, e in seguito, quando esso fu eliminato dalla scuola, lo organizzò con incontri extrascolastici. Con slancio e fedeltà metteva in atto le direttive del programma pastorale della Chiesa polacca, connesse tra l'altro con i Voti della Nazione a Jasna Gòra, o con la Grande Novena prima del Millennio del Battesimo della Polonia. Intraprese anche varie iniziative proprie miranti ad alzare il livello di vita di pietà e di moralità dei parrocchiani. Una di essa fu la cosiddetta crociata di preghiere per la soluzione dei problemi più difficili esistenti nella parrocchia, che consisteva nell'assegnare alle persone il compito di pregare per un problema concreto.
Tali iniziative indicano in modo inequivocabile che il servo di Dio Don Wladyslaw Findysz, sul modello di Cristo, fu un buon pastore, che rimaneva con i suoi parrocchiani nei momenti buoni e in quelli non buoni, un pastore che ebbe cura di tutte le loro necessità, sia spirituali che materiali.
L'attività pastorale di Don Findysz, così importante per lo sviluppo religioso della parrocchia, divenne «dannosa» nei confronti delle azioni di ogni tipo, promosse dalle autorità in Polonia, miranti alla diffusione dell'ateismo. I comunisti, infatti, sin da quando giunsero al potere tendevano ad influenzare ogni campo della vita sociale. In pratica, soltanto la Chiesa cattolica, rimase fuori del controllo. Volendo rimediare a una situazione del genere iniziarono una battaglia sui generis contro la religione. A tal fine cambiarono la legge riguardante le confessioni, limitarono l'attività delle organizzazioni cattoliche, discriminarono le persone credenti, il clero e i fedeli erano sorvegliati e in seno alla società propagavano su vasta scala l'ideologia atea. Tutto questo fece sì che i sacerdoti, come Don Findysz, vennero sottoposti ad una «tutela» da parte dei servizi speciali. Nel suo caso ciò si manifestò con l'a¬scolto segreto delle sue prediche, con il rifiuto di rilasciargli il permesso di soggiorno nella zona di confine, perciò gli fu reso impossibile raggiungere i parrocchiani ivi residenti per il servizio pastorale. Il suo nome fu anche iscritto negli elenchi, dell'Ufficio di Sicurezza, tra quelli delle persone «conosciute per il loro atteggiamento ostile».
Nell'anno 1963, Don Findysz fu trattato con una particolare ostilità da parte dell'autorità comunista, quando in occasione dell'azione, organizzata dalla Chiesa, dei cosiddetti «atti conciliari di bontà», inviò a quasi un centinaio di parrocchiani, che trascuravano i loro doveri religiosi o morali, lettere con l'esortazione di praticare.atti di bontà. Per i comunisti fu il pretesto per iniziare una istruttoria contro di lui. Venne accusato di costringere le persone alle pratiche religiose. Nel processo, estremamente tendenzioso, clic sembrò una farsa piuttosto che una torma di amministrare la giustizia, venne condannato a due anni e mezzo di detenzione. Il tribunale sentenziò la pena, nonostante il certificato medico di cattiva salute di Don Findysz, rilasciato dal medico del carcere. Con ciò il tribunale violò non soltanto le norme giuridiche, ma anche gli elementari principi umanitari. Per alcuni mesi fu detenuto nella prigione di Ryeszów e di Cracovia. Le umiliazioni subite nel corso del processo e della detenzione accelerarono lo sviluppo della malattia. In considerazione dello stato della sua salute, il Tribunale Supremo revocò l'arresto temporaneo. Il 29 febbraio 1964 uscì dal carcere. Era estremamente debilitato e molto dimagrito. Visse ancora per alcuni mesi. Morì in concetto di santità il 21 agosto 1964. Al suo funerale presero parte 130 sacerdoti e grandi moltitudini di gente. Venne sepolto nel cimitero parrocchiale di Nowy Zmigród.
Finché il governo in Polonia era nelle mani comuniste, non vi furono le condi¬zioni adatte per iniziare il processo di beatificazione di Don Wladyslaw Findysz, sacerdote perseguitato e condan¬nato dal tribunale comunista per l'esemplare adempimento dei doveri pastorali, e in modo particolare per la difesa della fede e della moralità. Con la caduta del sistema comunista in Polonia nell'anno 1989, questa situazione sfavorevole mutò. Poco dopo la creazione della diocesi di Rzeszów, cominciarono a giungere al Vescovo locale le domande di iniziare il processo canonico riguardante Don Wladyslaw Findysz. Il 27 giugno 2000, dopo aver conosciuto la questione, e dopo aver ottenuto il consenso della Santa Sede, il Vescovo Kazimierz Górny diede inizio, al processo diocesano di beatificazione del servo di Dio Don Wladyslaw Findysz. Dopo oltre due anni di lavoro, il 22 ottobre 2002, gli atti del processo vennero trasmessi alla Congregazione delle Cause dei Santi in Vaticano. I due anni successivi vennero impiegati per la procedura di canonizzazione a livello romano. Questa terminò il 20 dicembre 2004, con la lettura del decreto riguardante il martirio del servo di Dio Don Wladyslaw Findysz.
Per la comunità dei fedeli questo presbitero è un esempio leggibile dell'amore di Dio e della Chiesa, e anche di coerenza nella fede e di fedeltà alla vocazione. Va anche notato che è il primo Polacco che verrà proclamato martire del sistema comunista in Polonia.

Nowak E., GIOIA E RICONOSCENZA

EDWARD NOWAK
Arcivescovo titolare di Luni Segretario della Congregazione delle Cause dei Santi

GIOIA E RICONOSCENZA
DELLA CHIESA CHE È IN POLONIA

La novità di queste beatificazioni in Polonia consiste nel fatto che verranno celebrate non dal Santo Padre in persona, come è avvenuto finora, specie nei Pontificati di Paolo VI e Giovanni Paolo II, ma da un Cardinale, come Rappresentante del Papa. La decisione di beatificare, però spetta sempre al Sommo Pontefice.
La differenza rispetto al passato è che il Rappresentante Pontificio leggerà la Lettera Apostolica con cui avrà luogo l'atto di beatificazione. E stato il Papa Paolo VI che ha iniziato nel 1971 a presiedere i Riti delle beatificazioni, con la cerimonia di beatificazione di Massimiliano Kolbe, francescano conventuale polacco, morto nel bunker della fame di Oświęcim, sostituendosi ad un padre di famiglia.

Di quali candidati si tratta?

Si tratta della beatificazione di tre Servi di Dio: Ladislao Findysz, Bronislao Markiewicz ed Ignazio Klopotowski. Tutti e tre sono sacerdoti.
Ladislao Findysz è martire, mentre gli altri due sacerdoti sono confessori. Tutti e tre sono figure di primo piano della vita ecclesiale in Polonia. Ne rispecchiano aspetti cruciali nella loro attività. Il martire Findysz è simbolo del violento confronto della Chiesa con l'ideologia atea nell'ambito recente del sistema comunista. Egli fu sconfitto con la sua morte come Gesù Cristo, ma ora risorge con la gloria della beatificazione.
Il Rev. Markiewicz è simbolo della reazione della Chiesa all'estrema povertà della società polacca di allora, identificata nei soggetti più esposti, più innocenti, più bisognosi, più deboli come sono bambini e gli adolescenti nella lontana provincia dell'impero austro-ungarico.
Il Rev. Klopotowski è un precursore dei tempi, un profeta dei mass-media. Ha compreso anzitempo l'importanza dei mezzi moderni nell'evangelizzazione e nella formazione cristiana dei diversi ambienti sociali. Egualmente si impone la sua eccezionale sensibilità alle povertà ed ai problemi sociali della parte occidentale polacca dell'allora impero zarista.
Rilevo il grande impegno di questi sacerdoti per risolvere, secondo i principi cristiani, diversi problemi sociali. La loro abnegazione nel lavoro e il personale sacrificio, fino a offrire la propria vita per seguire le indicazioni del Vangelo. Rilevo che le loro soluzioni ebbero tutte luogo all'interno dell'ambito ecclesiale, con mezzi indicati dal Vangelo, cioè amore, annuncio, vita, e dalla Chiesa: formazione, sacramenti.

Come è stata accolta in Polonia questa notizia?

La notizia delle beatificazioni è stata ovviamente accolta con gioia e viva riconoscenza verso il Santo Padre Benedetto XVI. Particolarmente grate sono le diocesi di Rzeszów e Przemysl e tre Congregazioni religiose coinvolte. Due di queste beatificazioni erano state fissate da Giovanni Paolo II per domenica 24 aprile scorso v II Signore ha disposto diversamente. È stato un periodo di particolare dolore per la dipartita di Giovanni Paolo IIN che tutti abbiamo vissuto e costatato. È stato presente anche un sentimento di accettazione della volontà del Signore. Pertanto la constatazione che la vita della Chiesa ha ripreso con un nuovo vigore ha portato a una comprensibile soddisfazione e gioia.

Quale potrebbe essere il tratto caratteristico di ciascuno di questi tre Servi di Dio?

Ritengo che assuma particolare rilievo l'aspetto eucaristico della spiritualità dei tre Servi di Dio. Intendo sottolinearlo appunto nell'Anno dell'Eucaristia che rende molto attuali le loro figure. Mi riferisco al martire Ladislao Findysz, di cui sono a conoscenza di una grande grazia avvenuta attraverso la preghiera davanti al Santissimo Sacramento. Proprio durante il comunismo nel 1954, quando l'assistenza medica era insufficiente, una giovane coppia di Katy venne, disperata, a chiedere al parroco l'aiuto per la salute di Mieczyslao, il loro bambino di 5 mesi. E fu proprio davanti all'Eucaristia, dove andarono a pregare, che il parroco ottenne la desiderata guarigione. Oggi il sanato ha 51 anni e vive con la propria famiglia.
Quanto a Padre Markiewicz era risaputo dai fedeli che egli nelle prime ore del mattino, senza badare al freddo e alla neve, andava in chiesa per pregare davanti al tabernacolo. E se trovava la chiesa ancora chiusa, rimaneva in ginocchio davanti alla porta raccolto in preghiera.
Il Rev. Klopotowski invece ha dedicato tante pagine dei suoi libri e dei suoi giornali per diffondere il culto eucaristico tra i fedeli, soprattutto tra i giovani negli ambienti più semplici e più poveri.

LADISLAO FINDYSZ

Chi era Ladislao Findysz primo martire polacco del comunismo ad essere beatificato?

Ladislao Findysz era un sacerdote, per così dire, di prima linea, di frontiera. Egli era impegnato nel duro lavoro pastorale in tempi e circostanze altrettanto duri. Era parroco a Nowy Zmigród, parte sud-est della Polonia, circa 20 chilometri dalla frontiera slovacco-polacca durante la Seconda Guerra Mondiale, un periodo estremamente difficile. Ha svolto il suo ministero durante i feroci combattimenti nella famosa «valle della morte» nel passo di Dukla, frontiera polacco-slovacca e poi nel periodo dello stalinismo e del comunismo. Era anzitutto un buon pastore con un particolare zelo nel servizio sacerdotale soprattutto verso i suoi fedeli e tutti quelli che accorrevano a lui. Ed erano davvero numerosissimi.
Penso agli Ebrei, che erano molti, ai Rom, agli «Lemki». Si trattava di un territorio molto complesso e diversificato. Comunque, da secoli vi era una convivenza esemplare che nei tempi duri di allora veniva maggiormente percepita e vissuta. Egli era parroco e vicario foraneo, autorità indiscussa e punto di riferimento per tutti i sacerdoti e gli abitanti, incluse le autorità locali.
Accusato di violazione delle leggi statali nel periodo del comunismo, esortando ad una vita religiosa più intensa, particolarmente nelle famiglie e nelle situazioni matrimoniali irregolari, fu processato e condannato a due anni e mezzo di carcere. Fu trattato in modo inumano. Ciò anche al fine di intimidire altri sacerdoti. Non potè ricevere le cure che la sua malattia gli imponeva. Di conseguenza, dopo atroci sofferenze sopportate in maniera esemplare, pregando e perdonando, subì la morte come vero martire di Cristo.

In che cosa consiste la sua santità?

La sua santità consiste nella fedeltà estrema al suo essere sacerdote di Cristo e al ruolo di guida morale e cristiana dei fedeli, anche al prezzo più alto, cioè al prezzo della propria vita. È stato un sacerdote-eroe. Egli riteneva che la preghiera, la vita spirituale e i compiti del parroco fossero al primo posto, in quei tempi così bui per ogni settore della vita sia politica, sia sociale, sia religiosa.

Come ha vissuto la sua testimonianza nel regime comunista?

Proprio nel regime comunista ha dato una testimonianza splendida del suo sacerdozio. Prima, nel periodo degli orrori del secondo conflitto mondiale, poi, nel periodo stalinista e, infine, nel periodo della recrudescenza delle pressioni ateistiche e delle violenze del regime oppressivo. Io di persona, come ragazzo e poi adolescente, ne sono stato testimone oculare. Parlo proprio in base all'esperienza personale. La mia è una vera e propria testimonianza.

Ha avuto qualche influenza su Giovanni Paolo II?

Giovanni Paolo II può essere considerato un teste «de auditu a videntibus». Molte volte ho sentito di persona raccontare Giovanni Paolo II quando ricordava i suoi soggiorni nella parrocchia di Nowy Zmigród. Diceva che la gente parlava del suo parroco con ammirazione e riconoscenza. Ne era tanto edificato ascoltando queste testimonianze. Diceva: avete avuto veramente esemplari e fantastici sacerdoti nella diocesi di Przemyśl. Findysz stesso ha conosciuto il professor Karol Wojtyła, quando quest'ultimo attraversava i monti della sua parrocchia e chiedeva a lui, tramite i suoi studenti, di celebrare nelle varie chiese e cappelle sparse nelle montagne del territorio parrocchiale.

Cosa lascia alla Polonia di oggi?

Alla Polonia di oggi lascia un messaggio di una fedeltà profonda ai valori morali cristiani, una fedeltà senza compromessi. In particolare, lascia ai sacerdoti un messaggio e un esempio di sacerdozio vissuto fino in fondo, fino al sacrificio della propria vita. Nei nostri tempi ricchi di parole e di consumismo è un messaggio foltissimo ed efficace. Egli non è una figura di altri tempi, tempi lontani, ma è una figura attuale, proprio di oggi. Un martirio che parla, anzi grida nelle circostanze della vita odierna.

P. BRONISLAO MARKIEWICZ
educatore della gioventù

Chi era invece p. Bronislao Markiewicz?

Padre Bronislao Markiewicz, nato il 13 luglio 1842 a Pruchnik in Polonia, è stato anche sacerdote della diocesi di Przemyśl. Dopo 18 anni di zelante e fruttuoso servizio pastorale nella sua diocesi, nel 1885 è entrato nella Congregazione dei Padri Salesiani. Lì è stato allievo di san Giovanni Bosco, proprio a Torino e a San Benigno Canavese. Nel 1897 ha fondato le Congregazioni di San Michele Arcangelo, ramo maschile e femminile. Dopo una vita santa e operosa è morto il 29 gennaio 1912 a Miejsce Piastowe in Polonia. Per continuare la sua opera egli ha fondato la Congregazione di San Michele Arcangelo, ramo maschile e fem-minile. Oggi i Padri Micheliti contano 28 case con 346 religiosi mentre le Suore . hanno 37 case con 266 religiose.

Quali sono stati i tratti caratteristici della sua fede?

Proprio la sua fede era qualcosa di formidabile. Senza di essa non avrebbe potuto fare nulla, viste le difficoltà che dovette affrontare. La fede è alla base dell'opera che egli ha iniziato e della sua santità. Tutto ciò si può riassumere con le sue seguenti parole: «Non farò nessun passo senza uno scopo preciso. Il mio scopo e la mia destinazione è amare, adorare e servire Dio perché a questo Lui mi ha chiamato».
P. Markiewicz visse in un periodo difficile per la vita nazionale, quando la Polonia aveva perso la libertà e gli occupanti avevano tentato di annientare anche i cuori della gente. Egli, con la sua smisurata fiducia in Dio, intraprese l'urgente compito dell'educazione dei bambini e dei giovani, soprattutto dei poveri, degli orfani, degli abbandonati.
Il suo ideale era quello di lavorare con gli ultimi. Proprio per loro dedicò tutta la sua vita sacerdotale. Raccolse tanti orfani dando loro non solo il necessario per la vita materiale, — istruzione, mestiere, — ma soprattutto diventò per loro un «Padre»; insegnò loro come avrebbero dovuto amare colui che per primo ci ha amati. Era convinto assertore dell'idea che solo l'educazione basata su principi cristiani è capace di garantire al popolo un sicuro e pacifico futuro.

Ci può raccontare qualche episodio significativo della sua vita?

Nella vita di ogni persona ci sono tanti episodi che lasciano un segno particolare. Sono magari un simbolo, la sintesi del loro vissuto. Nel caso di p. Markiewicz ne vorrei citare due. Il primo è l'incontro con san Giovanni Bosco a Torino. Seguendo i particolari di quell'incontro si ha la sensazione che, anche se non si erano mai conosciuti prima, sembrava che queste due persone si aspettassero da tempo. Per p. Markiewicz questo incontro fu il punto di arrivo, ma nello stesso tempo anche il momento dal quale iniziava un periodo nuovo: vi-vere e realizzare il carisma di Don Bosco.
Il secondo momento è quello legato al suo arrivo dall'Italia a Miejsce Piastowe, come primo salesiano in Polonia. Qui ebbe luogo il primo incontro con un ragazzo povero ed orfano, p. Markiewicz lo prese con sé nella vecchia canonica, condividendo quel poco che aveva. Fu un segno in cui egli vide che Dio stesso gli indicava la strada concreta per vivere il carisma di Don Bosco.

Che messaggio da a noi cristiani?

Il messaggio che p. Bronislao Markiewicz lascia ai cristiani di oggi si può riassumere in due espressioni, a lui particolarmente care. La prima, teologica. «Chi come Dio?». E il grido di s. Michele Arcangelo, il quale ha rappresentato poi il tratto particolare della spiritualità delle Congregazioni fondate da p. Markiewicz.
Esso esprime l'ammirazione per la grandezza, la bontà e l'amore di Dio ed esprime, inoltre, il proposito di cercare sempre la Sua volontà, in ogni ambito della vita umana. La seconda espressione è morale: «temperanza e lavoro». Essa indica al cristiano la strada concreta per la sua vita: il dominio di sé, il dominio delle proprie pulsioni, del proprio egoismo e il lavoro inteso in una triplice direzione: lavoro manuale, intellettuale e spirituale.

REV. IGNAZIO KTOPOTOWSKI
apostolo della stampa cattolica

Chi era invece il Servo di Dio Rev. Ignazio Ktopotowski?

Ignazio Klopotowski nacque il 20 luglio 1866 a Korzeniòwka, nella Polonia orientale. Educato in un'atmosfera molto religiosa e patriottica, restò fedele per tutta la sua vita ai valori appresi in famiglia, cioè Iddio e la Pallia.
Nel 1891 fu ordinalo sacerdote per la diocesi di Lublino e nominato vicario parrocchiale e professore nel Seminario Maggiore. Svolgendo, nel corso degli anni, diversi incarichi pastorali, rimase professore del Seminario fino alla sua partenza nel 1908 da Lublino, quando si trasferì a Varsavia. Qui fondò una tipografia, svolgendo nello stesso tempo le mansioni eli parroco e di decano. Nel 1920, con il consenso del Nunzio Apo-stolico Achille Ratti, futuro Pio XI, fondò a Varsavia la Congregazione delle Suore della Beata Maria Vergine di Loreto. Klopotowski mori il 7 settembre 1931 a Varsavia.

Quali sono i tratti caratteristici della sua attività?

In Klopotowski colpiva l'amore profondo verso i poveri, gli orfani e i disoccupati. Era molto sensibile alla loro miseria morale e materiale. Si impegnò in attività socio-caritative e letterario-pubblicistiche. Spendeva a favore dei bisognosi quanto ricavava dall'attività editoriale e ciò che riusciva ad avere in dono, lo destinava alle opere di beneficenza da lui fondate.
Istituì a Lublino la Casa del Lavoro, che consisteva in una scuola di avviamento all'artigianato per i giovani. Si occupò delle ragazze che erano state avviate alla prostituzione. A questo scopo
creò l'Asilo di s. Antonio, offrendo loro la possibilità di svolgere un lavoro onesto. Fondò, inoltre orfanotrofi e case per anziani.

Tra tutte queste attività quale era la più caratteristica?

Il tratto più caratteristico dell'attività del Klopotowski era l'apostolato attraverso i mass-media. Una novità in quei tempi. Fin dai primi anni del suo sacerdozio iniziò a pubblicare libri di preghiere e opuscoli di contenuto religioso. In essi la gente semplice poteva meglio imparare la dottrina cattolica. Pubblicò diversi periodici: il quotidiano «Polacco Cattolico», il settimanale «Semina» e i mensili «Buona domenica» e «Circolo del Rosario». Nelle riviste e nei libri da lui editi si adoperò in difesa della fede e dei principi morali cristiani.

Quale è, invece, il carisma e l'attività dell'istituto religioso fondato da Rev. Ignazio Klopotowski?

Come ho accennato, egli fondò uri 1920 a Varsavia la Congregazione delle Suore della Beata Maria Vergine di Loreto. La vocazione specifica, di questo istituto fu la diffusione della buona stampa. L'istituto religioso, falcio al pensiero o alla volontà del fondatore, si impegnò fin dall'inizio nelle apostolato della Parola di Dio attraverso hi stampa. Questa missione continua lino ad oggi attraverso due case editrici: una in Polonia o l'altra in Italia.
Seguendo l'esempio di Kłopotowski, la Congregazione sviluppò anche attività caritativo, come l'assistenza ai bambini o ai giovani, agli infermi e agli anziani. Ottenne il riconoscimento di congregazione di diritto pontificio nel 1971 da Paolo VI. Attualmente essa conta 24 case con 220 religiose.

EDWARD NOWAK

Tarnawski P., E STATO POSSIBILE APRIRE LA CAUSA SOLO DOPO LA CADUTA DEL REGIME

E STATO POSSIBILE APRIRE LA CAUSA SOLO DOPO LA CADUTA DEL REGIME

La fama di martirio, delle virtù e della santità di vita di don Ladislao (1907- 1964), parroco di Zmigród Nowy, deceduto il 21 agosto 1964, dopo l'arresto, il processo scenografico e l'imprigionamento nei carceri di Rzeszów e di Cracovia dalle autorità comuniste, si è prodotta spontaneamente.
Dopo la caduta del sistema comunista in Polonia, quando sono sorte le circostanze favorevoli per questo scopo, i rappresentanti della società di Zmigród Nowy hanno rivolto all'ordinario della diocesi di Rzeszów, il Vescovo Kazimierz Górny, molti scritti con la domanda di avviare l'indagine diocesana sul martirio di don Ladislao Findysz.
Il 27 gennaio 2000 il Vescovo di Rzeszów ha nominato i membri della Commissione Storica, e le ha affidato compiti previsti dal diritto canonico vigente. Il Vescovo Górny, con la lettera del 26 febbraio 2000, ha chiesto il parere della Conferenza Episcopale Polacca per opportunità di istruire l'inchiesta diocesana di beatificazione di don Ladislao Findysz.
Il Primate di Polonia, Cardinale Józef Glemp, Arcivescovo di Varsavia, con la lettera dell'11 marzo 2000 al Vescovo di Rzeszów, comunica il parere positivo dei Vescovi radunati nella 303a Sessione Plenaria a Varsavia (1-2 marzo 2000) al riguardo dell'avviamento della causa di beatificazione.
Il Vescovo, il 24 marzo 2000, si rivolse alla Congregazione delle Cause dei Santi per ricevere il nihil obstat ad avviare l'inchiesta diocesana sul martirio di don Ladislao Findysz. Il 23 maggio 2000 la Congregazione delle Cause dei Santi ha rilasciato il nihil obstat ad avviare l'istruttoria diocesana sul martirio e sulla fama del martirio di don Ladislao Findysz.
Il 26 giugno 2000 il Vescovo, dopo affermazione della Commissione Storica che don Ladislao Findysz non ha lasciato nessun proprio scritto stampato, ha emanato il decreto de non processa de scriptis.
Il 27 giugno 2000 dal Vescovo di Rzeszów fu istituito il Tribunale Diocesano in causa e nominato il Postulatore della causa don Andrzej Motyka. La prima sessione del Tribunale ebbe luogo lo stesso giorno, alle ore 11, nella sede della Curia Diocesana a Rzeszów. Il postulatore ha richiesto l'interrogazione di 40 testi.
Il 12 agosto 2002 si è tenuta una sessione del Tribunale durante il quale hanno deposto i membri della Commissione Storica, e hanno consegnato al Tribunale una Relatio predisposta per scritto.
Il 18 agosto 2002 si è tenuta una sessione del Tribunale de non cultu. L'assenza di culto illecito del Servo di Dio e stata sanzionata giuridicamente.
Il 18 agosto 2002 il Vescovo di Rzeszów ha emanato il decreto de non cultu ai sensi dei decreti di Urbano Vili.
Il 2 settembre 2002 il Vescovo di Rzeszów ha decretato la pubblicazione degli atti processuali dell'inchiesta diocesana sul martirio del Servo di Dio don Ladislao Findysz.
Nei giorni 20, 23 e 25 settembre 2002 il Tribunale in sessioni: XLTV, XLV, XL-VI, ha effettuato il collatio et auscultatio degli atti processuali.
Il 15 ottobre 2002 è stato il giorno della nomina del postulatore romano della causa nella persona di don Piotr Tarnawski.
Il 18 ottobre 2002, alle ore 12 è avvenuta la sessione solenne della chiusura dell'istruttoria diocesana sul martirio del Servo di Dio don Ladislao Findysz.
Il 22 ottobre 2002 c'è stata la consegna degli atti dell'inchiesta diocesana alla Congregazione delle Cause dei Santi.
Il 23 ottobre 2002 è avvenuta l'apertura degli atti. Il 24 ottobre 2002, la Congregazione delle Cause dei Santi rilascia il «nihil obstat» per il mandato del postulatore romano.
Il 13 dicembre 2002, durante il Congresso Ordinario la Congregazione delle Cause dei Santi rilascia il decreto della validità dell'inchiesta diocesana.
Nel gennaio 2003 avviene la nomina del relatore della causa, Padre Hieronim Fokcinski, S.I. Il 16 dicembre 2003 c'è stata la consegna della Positio sul martirio del Servo di Dio Ladislao Findysz alla Congregazione delle Cause dei Santi.
Il 28 settembre 2004 si è svolto con esito positivo il Congresso Peculiare dei Consultori Teologi sul martirio e la fama del martirio del Servo di Dio don Ladislao Findysz.
Nell'ottobre 2004, è stato nominato il Ponente della causa, S.E. Mons. Javier Echevarria Rodriguez.
Il 16 novembre 2004, i Padri Cardinali e Vescovi nella Sessione Ordinaria della Congregazione delle Cause dei Santi, sentita la relazione del ponente, ha riconosciuto Ladislao Findysz martire per la fede.
Il 20 dicembre 2004, alla presenza di Giovanni Paolo II è stato promulgato il decreto della Congregazione delle Cause dei Santi che riconosce il Rev. Ladislao Findysz martire per la fede.
Il 15 gennaio 2005, Giovanni Paolo II ha disposto che la cerimonia della beatificazione di Ladislao Findysz, insieme con gli altri sei Servi di Dio, abbia luogo il 24 aprile in Piazza San Pietro.
Il 2 aprile Giovanni Paolo II ha raggiunto la Casa del Padre. La cerimonia per la beatificazione è stata sospesa. Il 27 maggio Benedetto XVI ha disposto che si proceda alla cerimonia di beatificazione di Ladislao Findysz il 19 giugno a Varsavia, in occasione della conclusione del Congresso Eucaristico Nazionale.
Il Papa ha nominato come suo Rappresentante per presiedere questa celebrazione il Cardinale Józef Glemp, Arcivescovo di Varsavia.

Piotr Tarnawski

RV

Tarnawski P., MARTIRE DEL SISTEMA COMUNISTA

PIOTR TARNAWSKI
Postulatore
della Causa di beatificazione

MARTIRE DEL SISTEMA COMUNISTA

Al giovane sacerdote Findysz non fu facile svolgere il ministero durante le operazioni belliche. La guerra fece sì che ogni principio morale sembrasse scendere in secondo piano. Fu tanto più difficile inculcare i principi di amore di Dio e del prossimo in un tempo in cui regnava ogni tipo di odio. Don Findysz cercò con le parole e le con opere di richiamare all'osservanza della Legge di Dio. Organizzò anche l'aiuto materiale per i bi-sognosi e mantenne la corrispondenza con i parrocchiani deportati e costretti ai lavori forzati nel Reich.
Giunse l'anno 1944, il fronte si stava avvicinando. I nazisti fecero sfollare gli abitanti di Nowy Zmigród. Prima compirono il massacro degli Ebrei, ed uccisero anche numerose persone coinvolte nell'attività partigiana. Insieme con i suoi parrocchiani dovette sfollare anche il loro parroco. Don Findysz fece ritorno alla parrocchia nel gennaio del 1945. Zmigród era quasi completamente distrutta, e quanto era rimasto fu saccheggiato. Il sacerdote cominciò con slancio ad organizzare di nuovo la vita della località. Ordinò l'esumazione delle tombe, celebrò i funerali cristiani delle vittime di guerra. Per chiedere aiuto si recò nelle località vicine, che avevano sofferto di meno gli effetti degli eventi bellici. Nell'aiuto che cercò di portare comprese tutti gli abitanti della parrocchia, indipendentemente dalla loro nazionalità o confessione religiosa. Grazie a lui nume-ròse famiglie dell'etnia «lemka», minacciate dalle persecuzioni da parte delle autorità comuniste nell'ambito dell'azione «Vistola», evitarono uno spietato sfollamento. La zelante attività pastorale, mirante prima di tutto alla ricostruzione morale, dopo la bufera della guerra, della parrocchia e della prefettura di Żmigód, che si opponeva all'intensa, programmata ateizzazione comunista, non fu affatto gradita alle autorità di allora. L'Ufficio di Sicurezza sorvegliava Don Findysz, le autorità locali per due volte gli rifiutarono il permesso di soggiorno nella zona di confine, il che gli rendeva impossibile lo svolgimento del suo ministero in una grande parte della parrocchia, che si trovava in prossimità del confine con la Cecoslovacchia; fu sospeso nella funzione di docente di religione nel liceo locale.
Quando Papa Giovanni XXIII diede l'inizio al Concilio yaticano II, tutta la Chiesa sostenne spiritualmente l'opera di rinnovamento della Chiesa universale. In occasione della seconda sessione conciliare, i Vescovi polacchi esortarono i credenti ad aderire all'iniziativa chiamata «atti conciliari di bontà». Dovevano essere atti concreti, per esempio la sobrietà, l'aiuto al prossimo, la preghiera, la fedeltà ai comandamenti e simili, miranti all'approfondimento della fede e che volevano sostenere spiritualmente l'opera del Concilio Vaticano IL Nello stesso tempo Don Findysz, che aveva aderito con fervore alle iniziative dell'Episcopato in occasione del Concilio, cominciò ad accusare seri problemi riguardanti la salute. Nel settembre 1963, nell'ospedale di Gorlice subì un serio, e in quel tempo pericoloso, intervento chirurgico, l'asportazione della tiroide. Tornò nella parrocchia per la convalescenza, sotto il costante controllo dei medici, e contemporaneamente veniva preparato alla seconda operazione: asportazione del tumore dell'esofago. L'intervento venne programmato per il mese di dicembre, avrebbe dovuto prima di tutto salvare la sua vita e anche permettere a Don Ladislao il ricupero della salute. Durante il soggiorno a Zmigród Don Findysz, decise di inviare delle lettere ai suoi parrocchiani, nelle quali li esortava al rinnovamento della vita di pietà: alla pratica della vita sacramentale, a frequentare la chiesa, a smettere con l'alcool, e cessare le liti in famiglia e con i vicini, che davano scandalo. Inviò una parte delle sue lettere alle coppie di fatto, ricordando loro la necessità di riconciliarsi con Dio e con la Chiesa e offrendo ogni aiuto per potersi unire con un matrimonio sacramentale. Inviò quasi cento lettere del genere. Alcuni desti-natari si risentirono per questo fatto. Informarono la polizia che il parroco li stava costringendo alle pratiche religiose oppure negava a qualcuno i sacramenti.
L'autorità comunista aspettava pròprio una situazione di questo genere. Don Findysz fu convocato per essere interrogato. Appena giunto al commissariato venne subito arrestato, e nella sua abitazione si presentarono i funzionali dell'Ufficio di Sicurezza per la perquisizione. Le autorità organizzarono un processo contro un «nemico del popolo» accusando Don Ladislao che, come parroco di Nowy Zmigród, aveva costretto alcuni cittadini alle pratiche e ai riti religiosi, contravvenendo all'art. 3 del decreto del 5.08. 1949 sulla tutela della libertà di coscienza e di confessione.
Lo stato di salute di Don Findysz era ormai molto serio, ciononostante il processo «ormai» preparato ebbe luogo e Don Ladislao venne condannato dal Tribunale Provinciale di Rzeszów a due anni e mezzo di detenzione. Il sacerdote fu denigrato e diffamato dalla stampa nazionale. Scontava la carcerazione negli istituti di pena nel Castello di Rzeszów e nel carcere in Via Montelupi a Cracovia. La procura e il tribunale ripe-tutamente respingevano le sue domande di concedergli la possibilità di sottoporsi all'intervento chirurgico per salvarsi la vita.
In conseguenza dei rifiuti delle cure e per i maltrattamenti fisici e psichici, lo stato di salute di Don Findysz peggiorò drasticamente fino al punto in cui, in uno stato di estremo deperimento ottenne la libertà condizionata. I medici dell'ospedale specialistico di Wroclaw constatarono che a. causa di stato molto avanzato della- malattia tumorale e del deperimento dell'organismo, non era più possibile operarlo. Don Findysz tornò a Nowy Zmigród, per trascorrervi gli ultimi mesi di vita. Morì alcuni mesi dopo, il 21 agosto 1964. Il suo funerale divenne una grande manifestazione pubblica, nessuno nutriva dubbi riguardo al fatto che la sua morte era stata causata dai maltrattamenti da parte delle autorità comuniste.
Il ricordo di Don Findysz e della sua santa vita perdurava e continua ad essere vivo in coloro che lo avvicinarono. Perciò il 27.6.2000, il Vescovo Kazimierz Górny, ordinario della diocesi di Rzeszów, istituì un'apposita commissione e il tribunale per esaminare la vita, la santità e la morte per martirio del Servo di Dio. Fu raccolta la documentazione e furono ascoltati i testimoni. Gli atti del processo a livello diocesano furono tra-smessi alla Congregazione delle Cause dei Santi a Roma (18.10.2002).
Durante la tappa romana del processo di beatificazione i consultori teologi e in seguito i cardinali e i vescovi, membri della Congregazione, riconobbero che Don Ladislao Findysz fu arrestato e condannato per l'annuncio del Vangelo, e il periodo passato in carcere e le sofferenze fisiche e spirituali subite lo avevano portato alla morte e perciò doveva essere riconosciuto martire per la fede. Tale conclusione è stata presentata al Santo Padre, e da lui approvata. Il 20.12.2004, alla presenza del Santo Padre Giovanni Paolo II è stato promulgato il decreto della Congregazione delle Congregazione delle Cause dei Santi che riconosce Don Ladislao Findysz martire per la fede.
E la prima causa di beatificazione, ormai conclusa, che riconosce il martirio di una persona, vittima del sistema comunista in Polonia, e allo stesso tempo la prima causa di beatificazione svolta dalla Diocesi di Rzeszów.
Il Servo di Dio, Don Ladislao Findysz, difensore dell'ordine morale nei difficili tempi del totalitarismo comunista in Polonia, è un eloquente esempio di fedeltà a Cristo e alla vocazione sacerdotale, senza alcun compromesso, fino al sacrificio della vita.

Tarnawski P., UN SACERDOTE VERO, UN PASTORE SEMPREIN PRIMA LINEA

PIOTR TARNAWSKI
Postulatore
della Causa di beatificazione

UN SACERDOTE VERO, UN PASTORE SEMPREIN PRIMA LINEA

Ladislao Findysz nasce a Krościenko Niżne presso Krosno (Polonia) il 13 dicembre 1907 da Stanislao Findysz e Apollonia Rachwal, contadini di antica tradizione cattolica. L'indomani,14 dicembre 1907 nasce alla vita di Grazia nella chiesa parrocchiale della SS.ma Trinità a Krosno.
Nell'anno 1919 termina la scuola elementare, gestita dalle Suore Feliciane (CSSF) a Kroscienko Nizne, e inizia gli studi presso il Ginnasio Statale. Giovane ginnasiale entra nel Sodalizio Mariano. Nel maggio del 1927 sostiene gli esami di maturità e partecipa al ritiro spirituale per i maturandi. Nell'autunno del 1927 giunge a Przemyśl, entra nel Seminario Maggiore e intraprende gli studi filosofico-teologici dell'Istituto. La formazione al sacerdozio avviene sotto la guida del rettore il beato sac. Giovanni Balicki. A coronamento di questo periodo formativo l'ordinazione sacerdotale ricevuta il 19 giugno 1932 nella cattedrale di Przemyśl da Mons. Anatol Nowak, Vescovo della Diocesi.
Dopo un mese di ferie, il 1° agosto 1932, il Rev. Findysz intraprende la fun¬zione di secondo vicario nella parrocchia di Boryslaw (oggi Ucraina). Il 17 settembre 1935 è nominato vicario nella parrocchia di Drohobycz (oggi Ucraina), e il 1° agosto 1937 viene trasferito come vicario nella parrocchia di Strzyżów, dove, il 22 settembre 1939, è nominato amministratore parrocchiale. In seguito, il 10 ottobre 1940, riceve la nomina di Vicario a Jasło e, l'8 luglio 1941, quella di amministratore della parrocchia dei Ss. Apostoli Pietro e Paolo a Nowy Zmigród. Dopo un anno, il 13 agosto 1942, viene nominato parroco della suddetta parrocchia.
Fra l'assiduo lavoro pastorale e le esperienze dolorose della guerra sono passati per il Rev. Findysz tre anni di vi-ta pastorale a Nowy Żmigród. Il 3 otto¬bre 1944, come tutti gli abitanti, viene espulso dai tedeschi. Al suo ritorno, il 23 gennaio 1945, si dedica a riorganizza¬re la parrocchia.
Dopo la guerra il suo servizio si svol¬ge in tempi duri sotto il governo comunista. Il Rev. Findysz continua l'opera di rinnovamento morale e religioso della parrocchia, si prodiga per preservare i fedeli, soprattutto giovani, dalla programmata ed intensiva ateizzazione comunista; aiuta, anche materialmente, tutti gli abitanti della parrocchia, indipendentemente dalla loro nazionalità o confessione; salva numerose famiglie di Lemki (grecocattolici), severamente perseguitati dalle autorità comuniste, minacciati d'essere espulsi senza pietà dai loro luoghi di residenza. Il lavoro pastorale del Rev. Findysz è molto scomodo per le autorità comuniste. Fin dal 1946 è sorvegliato dai servizi segreti. Nel 1952 l'autorità scolastica lo sospende dall'esercizio dell'insegnamento della catechesi nel Liceo. Non può agire nel territorio dell'intera parrocchia perché l'autorità del distretto, per ben due volte (nel 1952 e nel 1954) respinge la sua richiesta di permesso di soggiorno nella zona di confine, dove si trovava una parte della parrocchia.
Da parte dell'autorità ecclesiastica è ritenuto un parroco zelante: riceve le onorificenze del Expositorio Canonicali nel 1946, del Rocchetto e della Mantelletta nel 1957, anno in cui viene nominato vicedecano e, nel 1962, decano del Decanato di Nowy Żmigród.
Nel 1963 inizia l'attività pastorale di «opere conciliari di bontà» (il sostegno spirituale del Concilio Vaticano II), spedisce lettere-appelli ai parrocchiani in situazione religiosa e morale irregolare esortandoli e incoraggiandoli a rimettere in ordine la loro vita cristiana. Le autorità comuniste reagiscono a questa azione Con grande severità e lo accusano di costringere i fedeli a pratiche e riti religiosi. Il 25 novembre 1963, interrogato della Procura di Voivodato a Rzeszów, viene arrestato e condotto nel carcere del Castello di Rzeszów. Nei giorni 16-17 dicembre 1963 si svolge il processo presso il tribunale di Voivodato a Rzeszów e viene pronunciato il verdetto di condanna a due anni e sei mesi di reclusione. Il motivo dell'indagine, dell'accusa e della condanna era basato sul Decreto di tutela della libertà di coscienza e di confessione del 5 agosto 1949 che, semplicemente, era uno strumento nelle mani dello autorità comunisti1 per la limitazione e l'eliminazione della fede e della Chiesa cattolica dalla vita pubblica e privata in Polonia. Il Rev. Findysz venne anche pubblicamente discreditato, calunniato e condannato tramite pubblicazioni montate sulla stampa. Nel carcere del Castello di Rzeszów dove viene sottoposto a maltrattamenti e umiliazioni fisiche, psichiche e spirituali e, il 25 gennaio 1964, viene trasferito nel Carcere Centrale in Via Montelupich a Cracovia.
Poco prima di essere arrestato (settembre 1963), aveva subito una pericolosa operazione, l'asportazione della tirode nell'ospedale di Gorlice, e lo stato della sua salute rimaneva incerto per la minaccia di complicazioni. Convalescente, rimane ancora sotto cura, seguito dai medici, in attesa di un secondo intervento, previsto nel dicembre dello stesso anno, per l'asportazione di un carcinoma all'esofago. L'indagine, il processo e le prove del carcere esercitano, senza dubbio, un grande influsso sullo sviluppo della malattia di Rev. Findysz che, deve essere ricoverato nell'ospedale della prigione. La sua salute non presenta sostanziale miglioramento per mancanza di cure e medici specialisti e soprattutto per l'impedimento dell'intervento chirurgico sul carcinoma; in pratica è condannato ad una morte lenta. La malattia progredisce continuamente, come attestano gli esami medici fatti negli ospedali delle carceri di Rzeszów e di Cracovia. Nel risultato dei primi esami clinici (9 dicembre 1963) il medico del carcere aveva già constatato l'ascesso in gola con il sospetto di carcinoma all'esofago.
Fin dall'inizio della sua condanna al carcere l'avvocato e la Curia Vescovile di Przemyśl fanno ricorso alla procura ed al tribunale di Rzeszów, chiedendo la sospensione dell'arresto a causa della precaria salute che minaccia la morte, ma le richieste respinte più volte, saranno accolte solo a fine del febbraio 1964 da parte del Tribunale Supremo di Varsavia.
Date le sue ormai gravissime condizioni di salute, il 29 febbraio 1964 dal carcere ritorna a Nowy Żmigród. Rimane nella canonica con grande pazienza e sottomissione alla volontà di Dio, sopportando le sofferenze della malattia e dell'esaurimento. In aprile viene ricoverato nell'ospedale specialistico di Breslavia. Nonostante le cure, gli esami clinici confermano la diagnosi del carcinoma tra l'esofago e lo stomaco. Le ricerche, le osservazioni dell'ospedale e gli esami complementari confermano che il carcinoma di cui sopra, per lo stadio raggiunto, non permette l'operazione chirurgica. A seguito dell'enfisema polmonare, e della ricaduta in una forte anemia che lo destinava alla morte, torna a casa.
Durante i mesi estivi, nel Seminario Maggiore di Przemyśl, partecipa al ritiro spirituale per i sacerdoti: questo è il suo ultimo ritiro in preparazione alla morte.
La mattina del 21 agosto 1964, dopo avere ricevuto i Sacramenti, muore nella canonica di Nowy Żmigród e il 24 agosto viene sepolto nel cimitero parrocchiale della stessa città. Il funerale è presieduto da Monsignor Stanislao Jakiel Vescovo Ausiliare della Diocesi di Przemyśl con la partecipazione di 130 sacerdoti e numerosi fedeli.

Alicja Trześniowska, Nie możesz nas opuścić

Rozmowa ze Stanisławą i Ireną Wapińskimi, emerytowanymi nauczycielkami języka polskiego i matematyki z Nowego Żmigrodu, zamieszkałymi w Rzeszowie

Były Panie uczennicami, parafiankami i bliskimi sąsiadkami sługi Bożego ks. Władysława Findysza. Jak Panie wspominają go z okresu swego dzieciństwa?
Stanisława Wapińska: - Ksiądz Findysz to postać wybitna, niepospolita. Bardzo dystyngowany, życzliwy, z twarzy promieniowała dobroć, dystans znikał przy pierwszym słowie. Zawsze całowaliśmy księdza w rękę - takie było wychowanie. Z jednej strony autorytet, patrzyliśmy w niego jak w obraz, ale z drugiej, z radością podbiegało się, żeby coś powiedział. Lubił żartować. Zapraszał do siebie na gruszki, pozwalał głaskać psa.
Umiał zdobywać dzieci i młodzież oraz zachęcać do służby kościelnej. Mój śp. brat w wieku 9 lat znał całą ministranturę po łacinie. Dostał obrazek za szkłem z napisem: "Wytrwałemu ministrantowi Danielowi Wapińskiemu - ks. Findysz". Dyplom ten znaczył dla nas o wiele więcej niż jakaś atrakcyjna nagroda rzeczowa.
Ksiądz Findysz wszystkim pomagał. Po wojnie nie mieliśmy dokąd wrócić - najbiedniejszych przygarnął do siebie. Brak było jedzenia - mama ze zmarzniętych ziemniaków robiła kluski i tym nas żywiła. Dzięki niemu wszyscy po równo dostawaliśmy coś z darów UNRRA - buty, jedzenie. Umiał i zrugać, ale z sercem, po ojcowsku. Nie zasłużyliśmy na takiego świętego ojca.

Jaki był wpływ ks. Findysza na postawy życiowe Pań?
Stanisława Wapińska: - Marzyłam o zawodzie nauczycielki, ale rodzice myśleli o innej przyszłości dla mnie. Poszłam więc do księdza i poprosiłam, żeby ich przekonał. I rzeczywiście, ksiądz znalazł odpowiednie argumenty. Całe życie byłam mu za to bardzo wdzięczna. Gdy zaczęłam pracować w szkole, pomagał mi nadal, ucząc, jak mam być dobrym, wymagającym, sprawiedliwym, obiektywnym nauczycielem, jak nad sobą pracować, jak zdobyć autorytet wśród młodzieży. Bardzo wiele w pracy zawodowej wykorzystałam z jego postawy i nauki: z jednej strony życzliwość wobec uczniów, a z drugiej - dystans. Interesował się wszystkim: pytał, jak idzie nauka, a po maturze, jak wiedzie się w pierwszej pracy. Całym sercem był przy swoim parafianach - w smutkach i radościach. Umiał doradzić w różnych ważnych życiowych sprawach, w każdej sytuacji był przy nas, przy naszych rodzicach.

Były też Panie świadkami męczeństwa sługi Bożego.
Stanisława Wapińska: - Ksiądz Findysz cały czas był obserwowany: przed uwięzieniem i po uwolnieniu. Nie narzekał, gdy był chory, nie skarżył się. Gdy po raz pierwszy po wyjściu z więzienia wyszedł, podtrzymywany, do ołtarza, padłam jak wszyscy na kolana z wielkim szlochem, widząc straszny stan ks. Findysza. O pobycie w więzieniu powiedział tylko raz: "Żebyś ty wiedziała..." - i nie skończył, tylko łzy stanęły mu w oczach. Więcej już nie dotykał tych spraw.
Nie pozwolono nam odwiedzać ks. Findysza, zaraz wzywano nas do komitetu partyjnego. Pewnego dnia wracając z pracy, podeszłam do leżącego na leżaku bardzo osłabionego księdza i zamieniłam z nim parę słów. Godzinę później posłano po mnie i zawieziono do wydziału oświaty, gdzie żądano, abym podpisała zobowiązanie, że nie będę odwiedzała ks. dziekana.

Jakich łask doświadczali wierni za pośrednictwem ks. Findysza?
Irena Wapińska: - Rok temu śp. nasz brat leżał przez cały maj na oddziale kardiologicznym. Przy swoim łóżku miał umieszczony obrazek ks. Findysza. Cały czas, dzień i noc, na zmianę czuwałyśmy przy bracie. Choć cierpię na bezprzyczynowe migotanie przedsionków, miałam siłę, aż ordynator bała się o mnie, gdyż tyle godzin żyłam w napięciu. Pani doktor nie mogła się nadziwić, że nie miałam migotania ani bólów. A ja w myślach zwracałam się do ks. Findysza, prosząc o siły. Zawsze w ciężkiej sytuacji modlę się do sługi Bożego: nie możesz mnie opuścić.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
Alicja Trześniowska

Artykuł z "Naszego Dziennika" z dnia: Środa, 15 czerwca 2005, Nr 137 (2242)

Wystawa IPN o ks. Władysławie Findyszu

W związku z beatyfikacją ks. Władysława Findysza rzeszowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej przygotował okolicznościową wystawę poświęconą osobie odważnego proboszcza z Nowego Żmigrodu. Nosi ona tytuł: "Błogosławiony Ksiądz Władysław Findysz, kapłan męczennik 1907 -1964".

Na ekspozycję składają się liczne zdjęcia oraz dokumenty obrazujące przebieg życia i posługi kapłańskiej ks. Findysza. - mówi Robert Witalec z rzeszowskiego IPN-u. Są tam "świadectwa szkolne, dokumenty informujące o ocenach uzyskanych przez niego podczas studiów w seminarium przemyskim, listy wymieniane między ks. Findyszem a parafianami podczas jego pobytu w więzieniach, zdjęcia z ks. Findyszem z I Komunii Świętej, spotkań, uroczystości religijnych, pogrzebów".Na wystawie nie brakuje wyjątkowych pamiątek. "W naszym posiadaniu jest odręczny dokument napisany przez proboszcza ze Żmigrodu. To pismo, w którym więzień Findysz prosi władze o zezwolenie na odesłanie do parafii w Nowym Żmigrodzie osobistych rzeczy, które przywiózł z sobą do Krakowa. Wymienia tam m. in. ornaty i komże, których nie potrzebował podczas pobytu w więzieniu. Spoglądając na dokument, możemy stwierdzić, że pisała go osoba ciężko chora" - dodaje Witalec.Eksponaty zgromadzone na wystawie pochodzą z zasobu archiwum IPN-u, Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu oraz ze zbiorów prywatnych. Ekspozycję można oglądać od 20 czerwca do 22 lipca w siedzibie Rzeszowskiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.
________________________________________
Artykuł ze strony Portal Diecezji Rzeszowskiej
http://www.diecezja.rzeszow.pl/

Alfred KYC, Można zabić odmawiając lekarstwa

Można zabić odmawiając lekarstwa

- „Można zabić pistoletem, ale można też zabić odmawiając lekarstwa” powiedział w wy-wiadzie dla PAP o ks. Władysławie Findyszu, który 19 czerwca został w Warszawie beaty-fikowany jako pierwszy w Polsce męczennik komunizmu, historyk Kościoła i wiepostulator w procesie beatyfikacyjnym ks. dr Andrzej Motyka.

AK: Na początku października 1963 r. 56 - letni proboszcz w Nowym Żmigrodzie na Podkarpa-ciu ksiądz Władysław Findysz wysłał listy do ok. 100 swoich parafian. Co w nich napisał, że w efekcie doprowadziły go do skazania na 2,5 roku więzienia ?

Ks. dr Andrzej Motyka: Wybrał drogę kontaktu listowego, bo kiedy pisał był już chory, nie mógł swobodnie mówić po wykonanej we wrześniu operacji tarczycy. W perspektywie miał też kolejna operację, która wiązała się z rakiem przełyku. Te względy zadecydowały o takiej formie kontaktu z wiernymi. Skierowane do parafian propozycje soborowych czynów dobroci, a taka akcja odbywała się w całej Polsce i wiązała się trwającym II Soborem Watykańskim, zachęcały do poprawy w różnych aspektach życia.

Ks. Findysz proponował m.in. uaktywnienie praktyk religijnych, zaprzestanie waśni w rodzinach, zgody w sąsiedztwie, zachowanie trzeźwości, uporządkowanie sytuacji w małżeństwach niesakramentalnych. Były to tylko propozycje i zalecenia duszpasterskie. Wypełniał swój ka-płański obowiązek, nikogo nie przymuszał do praktyk religijnych. Kto chciał mógł się zastosować do rad proboszcza, a kto nie chciał mógł list spalić. Wielu też tak czyniło. Choć znacznie więcej zastosowało się do apelu.

AK: Kilkunastu adresatów złożyło jednak doniesienie na milicję. Uczynili to spontanicznie, czy zostali zainspirowani przez Służbę Bezpieczeństwa ?

AM.: Na pewno niektórzy chcieli, popularnie mówiąc, odgryźć się proboszczowi, inni zostali wykorzystani przez SB. Co ciekawe adresatami soborowych czynów dobroci byli także mili-cjanci, ale oni akurat nie donieśli na księdza. Być może nie było potrzeby ich wykorzystania, ale już członkowie ORMO składali donosy.

W rezultacie wszczęto śledztwo. Księdzu zarzucono przymuszanie do praktyk religijnych oraz ich zabranianie. W tym drugim przypadku skarżący się na księdza jako dowód jego winy poda-wali, że odmawia świadkowania przy chrztach czy bierzmowaniu, a ksiądz odmawiał bo musiał przestrzegać wymogów kanonicznych.

AK: Kiedy postawiono zarzuty ?

AM.: 25 listopada ks. Findysza przesłuchano w prokuraturze wojewódzkiej w Rzeszowie. Nie przyznał się do winy. Tego samego dnia został aresztowany. Aresztowanie uzasadniono „obawą matactwa” oraz „znacznym stopniem szkodliwości społecznej czynu”.

Równolegle na plebani przeprowadzono brutalną rewizję, w czasie której obecnemu tak wikariu-szowi wygrażano pistoletem. Z relacji świadków wyłania się podsycana przez komunistów at-mosfera zagrożenia i zastraszania w Nowym Żmigrodzie. Dla ludzi, którzy nie mieli na co dzień do czynienia z takimi metodami te działania musiały być szokiem. Wielu bało się przychodzić na plebanię.

AK: Niedługo potem sąd wojewódzki w Rzeszowie skazał księdza na 2,5 roku więzienia ?

AM.: Rozprawa odbyła się 16-17 grudnia 1963 roku. Po kilkuminutowej naradzie 17 grudnia zapadł wyrok skazujący.

AK: Jak wyglądał pobyt ks. Findysza w więzieniu w Rzeszowie ?

AM.: Już w pierwszy dniu, zaraz po aresztowaniu, rozebrano go na apelu i powiedziano współ-więźniom, że maja nowego kolegę, kapłana. Potem został umieszczony w celi z kryminalistami. Musiało mu być bardzo ciężko, był upokarzany. Unikał wypowiedzi jak było w więzieniu, ale raz, czy drugi stwierdził, że gdyby był diabłem toby współwięźniów nie przyjął do piekła.

Jaskrawym przykładem traktowania mogą być wspomnienia jego wikariusza z Nowego Żmigro-du, ks. Antoniego Bieszczada. Wikariusz odwiedził proboszcza na rzeszowskim Zamku w wigilie Bożego Narodzenia. Podczas widzenia ks. Findysz poprosił kapłana o spowiedź, kiedy usłyszał to strażnik natychmiast przerwał widzenie. A była to jedyna możliwość spowiedzi, w tamtych czasach w rzeszowskim więzieniu spowiedników wzywano tylko do umierających więźniów.

AK: Cały czas trwają zabiegi o uwolnienie księdza, który jest chory i skazany jeszcze nieprawo-mocnym wyrokiem. Jaki jest ich skutek ?

AM.: W Rzeszowie prokuratura i sąd chciały wykorzystać propagandowo sprawę ks. Findysza. Jego przykładem chciano też zastraszyć innych księży, żeby nie byli tak gorliwi. Sędzia decydu-jący o zwolnieniu z aresztu wiedział o jego chorobie. Jednak nie uznał za miarodajne świadectwa lekarza więziennego, który podejrzewał raka przełyku. W uzasadnieniu stwierdził - samo podej-rzenie nie musi oznaczać faktycznego występowania choroby.

Celowo przedłuża się procedury, utrudnienia poddanie się leczeniu. Zamiar wydaje się jedno-znaczny, Chodzi o wyeliminowanie księdza. Można zabić pistoletem, ale można też zabić od-mawiając lekarstwa. Dopiero po licznych monitach, m.in. ordynariusza przemyskiego biskupa Franciszka Bardy, 25 stycznia 1964 roku ks. Findysz został przewieziony z Rzeszowa do Cen-tralnego Więzienia w Krakowie przy ul Montelupich. Tam wreszcie poddano go szczegółowym badaniom specjalistycznym, które potwierdzają wcześniejsze diagnozy, że jest chory na raka przełyku i wpustu żołądka.

Komisja Lekarska za zasadną uznaje przerwę w odbywaniu kary, gdyż dalsze przebywanie w więzieniu może grozić zejściem śmiertelnym. 29 lutego ks. Findysz opuszcza krakowskie wię-zienie. Kilka tygodni później we Wrocławiu lekarze orzekają, że jest już za późno na operacje.

AK: Ostatnie miesiące życia, do śmierci 21 sierpnia 1964 roku, przebywa w Nowym Żmigrodzie. Jak przyjmują go mieszkańcy ?

AM.: Zaskakuje ich stan zdrowia i wygląd księdza. W relacjach świadków często pojawia się określenie, że z dobrze zbudowanego mężczyzny pozostały „kości powleczone skórą”. Gołym okiem widać skutki więzienia i pozbawienia możliwości leczenia. Ksiądz jest słaby, ma kłopoty z przyjmowaniem pokarmu. Wzbudza wiele sympatii i współczucia.

W Nowym Żmigrodzie mija też szok wywołany aresztowaniem proboszcza. Ludzie zrozumieli czym grozi system komunistyczny. W pogrzebie ks. Findysza bierze udział kilka tysięcy osób, a warto dodać, że Żmigród liczy wtedy tysiąc mieszkańców, a cała parafia niewiele ponad 3 tys. Przez udział w pogrzebie chcą identyfikować się z jego działalnością, chcą pokazać - jak mówiło się w tamtych czasach - że „jeszcze nie do końca poddali się”.

Rozmawiał Alfred Kyc